PKO Ekstraklasa: Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin. Remis w wątpliwym hicie. Wrocławianie liderem tabeli

PAP/EPA / Jan Karwowski / Na zdjęciu: Sebastian Kowalczyk (27) Mateusz Hołownia (20)
PAP/EPA / Jan Karwowski / Na zdjęciu: Sebastian Kowalczyk (27) Mateusz Hołownia (20)

Śląsk Wrocław zremisował u siebie 1:1 z Pogonią Szczecin. Piłkarze skończyli strzelanie w 22. minucie. Potem niemal 25 tysięcy świadków na stadionie oglądali ich wątpliwe popisy.

To miał być hit PKO Ekstraklasy. Bo w niedzielę grały ze sobą dwie niespodzianki tego sezonu - Śląsk Wrocław i Pogoń Szczecin. Obie drużyny niespodziewanie znajdują się w czołówce tabeli i są w walce o lidera. Przed pierwszym gwizdkiem była nim Jagiellonia Białystok, która w piątek bez większego wysiłku ograła Koronę Kielce (2:0).

Niebywałe wyniki zaskoczyły również kibiców. Na stadion Śląska na starcie z Portowcami przyszło niemal 25 tysięcy osób. Taki wynik robi wrażenie, dotąd wydawało się, że we Wrocławiu możliwy jest tylko na meczach reprezentacji. Tymczasem Vitezslav Lavicka stworzył drużynę, która wynikami podbiła serca sympatyków. Na pewno nie zrobiła tego za sprawą stylu, w jakim gra jego drużyna.

Można było się o tym przekonać niemal od pierwszej kolejki. Czechowi chodzi przede wszystkim o punkty i bycie skutecznym. Nawet kiedy na fanom trybunach trzeba zjadać własne zęby.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Bayern Monachium gromi mimo słabego początku. Lewandowski z golem przeciw Mainz [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Żeby wrócić na lidera wrocławianie potrzebowali co najmniej remisu. I właśnie takim wynikiem zakończył się niedzielny mecz. Choć początek był obiecujący.

W drugiej minucie niecelnie głową uderzył Robert Pich. Lavicka wymyślił, że Słowak zamiast na lewym skrzydle lepiej będzie radził sobie za plecami napastnika. Tam jest dużo skuteczniejszy, w czwartej minucie 30-latek zdobył swojego trzeciego gola w sezonie. Rok temu o tej porze miał na koncie zero trafień.

Lubambo Musonda dograł Pichowi w pole karne, a ten oddał wątpliwej jakości strzał na bramkę Dante Stipicy. Mimo że zawodnik Śląska nie trafił czysto w piłkę, Chorwat nie zdołał obronić.

-> Sandro Kulenović blisko odejścia. Legia negocjuje jego sprzedaż!

Pogoń dostała kubeł zimnej wody. Dwa strzały ostrzegawcze wysłał Santeri Hostikka, ale do bramki trafił dopiero Adam Buksa. 23-latkowi udało się w 20. minucie przelobować Matusa Putnocky'ego, ale został złapany na spalonym. Rozgoryczony dwie minuty później huknął z dystansu i nie dał szans Słowakowi.

- Potrzebujemy liderów, którzy nie chowają się przed odpowiedzialnością. Brakowało ich w meczu z Wisłą Płock - mówił po ostatniej porażce trener szczecinian, Kosta Runjaić. Po efektownej bramce wydawało się, że narodził się lider w postaci Buksy. Jednak w kolejnych minutach napastnikowi brakowało kolejnych okazji.

Piłkarze na marne rozbudzili nadzieje. Potem zaczął się szarpany mecz, delikatną przewagę potrafiła wypracowywać na boisku Pogoń, ale odbijała się od obrony wrocławian. Zawodnicy sprawiali wrażenie jakby ich głównym zadaniem nie była gra w piłkę, a przeszkadzanie rywalom.

-> Maciej Stolarczyk pokazał serce. Trener pocieszał zapłakanego piłkarza

Ale tak obrana taktyka zadziałała akurat na korzyść gospodarzy, którzy znowu są na szczycie tabeli i mają punkt przewagi nad drugą Jagiellonią i trzecią Pogonią.

Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
1:0 - Robert Pich 4'
1:1 - Adam Buksa 22'
Śląsk:

Matus Putnocky - Łukasz Bróź, Wojciech Golla, Israel Puerto, Mateusz Hołownia - Krzysztof Mączyński, Jakub Łabojko, Lubambo Musonda (72' Damian Gąska), Robert Pich, Mateusz Cholewiak (78' Daniel Szczepan) - Erik Exposito (53' Michał Chrapek).

Pogoń: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Konstantinos Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Ricardo Nunes - Damian Dąbrowski, Zvonimir Kozulj (87' David Stec), Marcin Listkowski, Santeri Hostikka (70' Srdjan Spiridonović), Sebastian Kowalczyk - Adam Buksa (82' Soufian Benyamina).

Żółte kartki: Listkowski i Benyamina (Pogoń).
Sędziował: 

Piotr Lasyk (Bytom).

Kibiców: 24968.

Źródło artykułu: