PKO Ekstraklasa. Piast Gliwice - Lechia Gdańsk. Gerard Badia znowu mógł strzelić bramkę. "Za dobrze... trafiłem w piłkę"
W meczu z KGHM Zagłębiem Lubin Gerard Badia trafił do siatki na 3:0. W spotkaniu 7. kolejki PKO Ekstraklasy mógł otworzyć wynik, ale... - Za dobrze trafiłem w piłkę - stwierdził kapitan Piasta po porażce z Lechią 1:2.
Drugi gol dla gości padł po szybkim kontrataku. Piast wówczas szukał trafienia wyrównującego. - Jak idziesz do przodu, to Lechia tylko czeka na moment, żeby skontrować. Haraslin, Udovicić czy Peszko są bardzo szybkimi zawodnikami. Oni potrafią wykorzystać odpowiedni moment - przyznał skrzydłowy.
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Piast Gliwice - Lechia Gdańsk. Patryk Sokołowski: Przeżyliśmy deja vu
W sobotnim spotkaniu widzieliśmy bardzo dużo dośrodkowań z bocznych stref boiska w wykonaniu piłkarzy mistrzów Polski. Inna sprawa, że w dużej mierze były one niedokładne. - Jeśli Piotr Parzyszek jest w polu karnym, to zawsze trzeba dośrodkowywać. Jak trafisz na jego głowę, to jest duża szansa, że skończy się to bramką. Tym razem jednak nie wszystkie wrzutki były dobre. Nie jestem jednak zły. Musimy wyeliminować niektóre błędy, bo Piast prezentował dobry poziom - skomentował Hiszpan.
Sympatyczny pomocnik w końcu zagrał od pierwszej minuty. Po ostatnim golu w Lubinie nie cieszył się nadto. Był zły, że jest tylko rezerwowym. - Jestem oczywiście zadowolony, że wyszedłem w pierwszym składzie. Każdy jednak chce grać od początku. Jeśli dostaje się pięć minut, to nie można być szczęśliwym. I dotyczy to wszystkich chłopaków. Trzeba trenować i pokazywać na boisku, że jest się gotowym. Zawsze jednak będę pomagał temu klubowi, niezależnie od tego czy gram kilka minut czy cały mecz - zakończył Gerard Badia.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Skromna wygrana AC Milan. Krzysztof Piątek zmarnował dobre okazje [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]