- Robimy kolejny krok naprzód. Znaliśmy atuty Lecha i potrafiliśmy je zniwelować. Staraliśmy się umiejętnie zagęścić środek pola, żeby gospodarze nie mieli tam miejsca. Wiedzieliśmy doskonale, że rywal będzie pod sporą presją. Trybuny się wypełniły i oczekiwania były duże, zwłaszcza po ostatniej domowej porażce poznaniaków ze Śląskiem Wrocław. Dlatego nie mogliśmy pozwolić im na zbyt dużą swobodę - stwierdził Michał Probierz.
Mimo pewnej i zasłużonej wygranej, opiekun "Pasów" miał zastrzeżenia do swojego zespołu. - Naszą bolączką jest to, że nie potrafimy zamknąć meczu. W ostatnich pięciu minutach - zamiast spokojnie czekać na końcowy gwizdek - zrobiliśmy kibicom emocje, a do tego nie powinniśmy dopuścić. Trochę kłopotów stworzył nam Joao Amaral. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy tu po 13 latach.
->Transfery. Celtic Glasgow ma nowego obrońcę. Robert Gumny nie trafi do Szkocji
Dariusz Żuraw miał bardzo zły nastrój. - Muszę niestety pogratulować Cracovii. Mówiłem już przed meczem, że to wyrachowany zespół i tak właśnie zagrał z nami. Nie ustrzegliśmy się błędów w defensywie. Z przodu było kilka sytuacji, ale nie byliśmy na tyle skuteczni, by je wykorzystać i zmienić wynik na naszą korzyść. Czeka nas dużo pracy, bo chcąc grać ofensywnie z tak wyrachowanymi przeciwnikami, trzeba sobie lepiej radzić w obronie. Popełniamy tam za dużo błędów - przyznał.
ZOBACZ WIDEO 2. Bundesliga. Waldemar Sobota przypomniał o sobie golem. Szalony mecz i 6 goli w Dreźnie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Szkoleniowiec Lecha uważa, że sędzia Bartosz Frankowski powinien reagować na grę na czas krakowian. - Michal Pesković robił to od początku. Gdyby policzyć jego wszystkie wolne wznowienia, uzbierałoby się pewnie 15 minut, podczas których w ogóle nie graliśmy.