Rok temu nie mógł liczyć na grę w Legii Warszawa, w której skreślił go Ricardo Sa Pinto. To spowodowało, że Michał Pazdan wypadł z reprezentacji Polski. Wówczas wydawało się, że na dobre.
Teraz 31-latek jest podstawowym obrońcą występującego w tureckiej SuperLidze MKE Ankaragucu i najprawdopodobniej wystąpi w podstawowym składzie Biało-Czerwonych w piątkowym meczu ze Słowenią w eliminacjach do EURO 2020. Pazdan odżył i znów jest zawodnikiem, który powinien zapewnić solidność i spokój w defensywie reprezentacji.
Powrót numer jeden
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Złe wspomnienia ze Słowenii. "Grzegorz Lato musiał uciekać przed wściekłymi kibicami!"
Wychowanek Hutnika Kraków czekał aż pięć lat (2008-2013) na powrót do kadry. Początkowo Adam Nawałka dawał mu szansę jedynie w spotkaniach towarzyskich, jednak gdy wiosną 2015 roku z powodu kontuzji wypadł Rafał Szukała, selekcjoner sięgnął po dobrze spisującego się w Jagiellonii Białystok Pazdana.
Brzęczek zdecydował! Oto podstawowy bramkarz reprezentacji Polski. Czytaj więcej--->>>
Ten nie zawiódł w spotkaniu z Gruzją (4:0) i już na stałe zagościł w pierwszej "11". Wkrótce przeniósł się też do Legii Warszawa, szybko stając się tam podstawowym obrońcą i pewnym punktem zespołu, także w spotkaniach Ligi Mistrzów i Ligi Europy.
Wspomniane mistrzostwa Europy we Francji były jego popisem. Obrońca spisywał się rewelacyjnie, choć jeszcze przed turniejem, po towarzyskim meczu z Holandią (1:2) kibice wręcz apelowali do Nawałki o pozostawienie Pazdana w kraju. Ten jednak doszedł do formy fizycznej, co w jego przypadku jest niezwykle ważne i był jednym z trzech najlepszych polskich piłkarzy na EURO.
Szybko pojawiły się też oferty z zagranicznych klubów, takich jak Real Betis, Genoa CFC czy Besiktas. - Chciałem z nich skorzystać, odejść, ale Legia się nie zgodziła. Na początku byłem zdziwiony, bo te kluby przedstawiły naprawdę dobre warunki dla mnie i przede wszystkim dla klubu - mówił zawiedziony w 2017 roku.
Gehenna u Sa Pinto
Również w eliminacjach do MŚ w Rosji był etatowym partnerem Kamila Glika. Sam turniej okazał się jednak początkiem problemów zawodnika. Pazdan otrzymał dłuższy urlop po powrocie z imprezy, jednak wobec problemów z defensywą został awaryjnie wstawiony do składu Legii. Nieprzygotowany fizycznie obrońca popełniał błędy.
Błąd w rewanżowym meczu z Dudelange (1:2) spowodował, że Sa Pinto po prostu skreślił Polaka. Dość powiedzieć, że w całej rundzie jesiennej Pazdan rozegrał w lidze zaledwie 81 (!) minut. Pytany o brak piłkarza w kadrze Sa Pinto odpowiadał, że... Pazdan nie doszedł do siebie po mistrzostwach świata.
- Nie mówię, że Pazdan nie był w dołku, ale zadaniem trenera jest zaoferowanie pomocy takiemu zawodnikowi, a nie pozbycie się go. Legia ściągnęła czterech Portugalczyków, którzy pojęcie o grze w piłkę nożną mają takie, jak ja o grze w krykieta, czyli oględnie mówiąc dość niewielkie - oceniał później ekspert Polsatu Sport, Artur Wichniarek.
Mocne słowa Grzegorza Laty o Jakubie Błaszczykowskim. Czytaj więcej--->>>
Nietrudno się domyślić, że brak gry w Legii spowodował też jednocześnie wypadnięcie z reprezentacji Polski prowadzonej teraz przez Jerzego Brzęczka. Na dodatek regularnie w barwach Southampton zaczął występować Jan Bednarek, stąd kibice nie tęsknili za Pazdanem.
W efekcie, niemający szans na odbudowę w Warszawie, Pazdan przyjął ofertę z Turcji, jednak nie z Besiktasu, a z beniaminka ligi, drużyny MKE Ankarugucu. Szybko okazało się, że nie zapomniał, jak się gra w piłkę. Zaprzeczył też mitom o potrzebie aklimatyzacji w nowym miejscu. Jesteś dobry - grasz.
- Przepracowałem pełny okres przygotowawczy, co dla mnie jest bardzo ważne. Dlatego w Turcji mogłem z marszu wejść do zespołu, nie tracić czasu na zajmowanie się innymi sprawami - tłumaczył na łamach "Super Expressu".
Polak wskoczył do "11" drużyny i szybko zaczął zbierać świetne recenzje. Wiosną grał niemal w każdym meczu (łącznie 14 spotkań) i spisywał się na tyle dobrze, że już po kilku miesiącach konkretną ofertę przedstawiło mu Genclerbirligi Ankara, proponując mu dużą podwyżkę. Ostatecznie jednak pozostał w dotychczasowym klubie.
Powrót numer dwa
Regularna gra w Turcji spowodowała, że Brzęczek powołał 32-latka do kadry. I ten pojawił się na boisku w spotkaniach z Austrią (1:0) i Łotwą (2:0), w tym drugim znów tworząc przez 90 minut duet środkowych obrońców z Glikiem.
Teraz, w piątkowym meczu w Lubljanie ze Słowenią, zawodnik Ankaragucu znów ma pojawić się w podstawowym składzie, jednak tym razem nie stworzy pary z Glikiem. Obrońca AS Monaco ma problemy przeciążeniowe i to na jego miejsce prawdopodobnie wskoczy Pazdan, którego partnerem będzie Bednarek.
Dla Pazdana to duży test, jednak można być o niego spokojnym. Wychowanek Hutnika Krajów rozegrał już w kadrze 37 meczów i w zdecydowanej większości nie zawodził. Nie ma powodu sądzić, by zawiódł teraz.