Liga Mistrzów: jak Arkadiusz Milik mógł pogrążyć Liverpool

Getty Images / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik (L) i Alisson (P)
Getty Images / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik (L) i Alisson (P)

Strzał Arkadiusza Milika mógł wszystko zmienić. Liverpool nie wygrałby Ligi Mistrzów, a Polak zarobiłby dla SSC Napoli miliony. Po roku oba kluby znowu się spotykają.

To mógł być jeden z ważniejszych momentów Arkadiusza Milika w Neapolu. Polak wracał do formy po dwóch straconych sezonach przez kontuzję, na nodze miał piłkę wartą prestiż, szacunek kibiców i poważne pieniądze. Sam wyeliminowałby bowiem Liverpool, strzeliłby swojego najważniejszego gola dla klubu, który dałby wyjście z grupy i prawie 10 milionów euro zysku z awansu.

W drugiej minucie doliczonego czasu gry Polak zrobił wszystko co najtrudniejsze - przyjął piłkę lewą nogą robiąc niemal szpagat i w tym samym momencie oddał strzał wewnętrzną częścią prawej stopy. Liverpool prowadził wtedy 1:0 i gdyby stracił bramkę, odpadłby z rozgrywek.

Wystarczył centymetr w bok, górę, dół, gdziekolwiek i stadion Anfield by zamilkł, a Alisson Becker ze spuszczoną głową wyjmowałby piłkę z siatki. Ale była wrzawa i szarpanie brazylijskiego bramkarza z radości przez graczy Liverpoolu. Alisson jakimś cudem odbił piłkę, The Reds wygrali 1:0, a w czerwcu zwyciężyli w całych rozgrywkach.

ZOBACZ WIDEO: Serie A. Kapitalna forma Napoli! Sampdoria bez żadnych szans [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Włoskie media w większości broniły naszego piłkarza, trener Napoli Carlo Ancelotti zaczepił napastnika w hotelu po meczu. - Powiedział, żebym nie myślał o tym za dużo. Posłuchałem go i wyczyściłem głowę, bo co innego mi zostało? Wiem, że zabrakło szczęścia, takie jest życie piłkarza. Meczów jest dużo, a podczas spotkań jeszcze więcej poszczególnych zdarzeń. Gdybyśmy mieli wszystko rozpamiętywać, trudno byłoby wyjść na boisko w kolejnym spotkaniu i dobrze zagrać. Samemu trzeba się ocenić, zastanowić, co poszło źle i iść dalej. Wałkowanie tematu to niepotrzebny stres i strata energii - opowiadał nam później reprezentant Polski.

Liga Mistrzów. FC Barcelona ma dość upokorzeń. Chce wygrać elitarne rozgrywki

W Polsce bardziej dostało mu się za zmarnowanie tej sytuacji. Milik totalnie odciął się jednak od opinii ekspertów i kibiców. - Niekoniecznie potrzebne jest słuchanie ludzi dookoła. Wiadomo - każdy zna się najlepiej na piłce, tych ocen pojawia się bardzo dużo. Domyślam się, że moje podejście może wydawać się dziwne dla kogoś z boku, na zasadzie: "nie przejmuje się, olewa", czy coś w tym stylu - ale proszę zobaczyć, jak ważna jest czysta głowa - tłumaczył.

To jednak właśnie po meczu z Liverpoolem Milik zaczął grać coraz lepiej. Przełamał się w reprezentacji strzelając gola Portugalii w Lidze Narodów, w bardzo trudnym spotkaniu, gdy musiał powtarzać rzut karny. Później zaczął zdobywać bramki regularnie w lidze włoskiej i sezon skończył jako najlepszy strzelec drużyny, z dwudziestoma golami we wszystkich rozgrywkach.

We wtorek Milik znów gra z Liverpoolem, znowu po trudnym dla siebie okresie. Jest w kadrze meczowej, ale do tej pory przez kontuzję nie wystąpił jeszcze w meczu Napoli w tym sezonie. Spotkanie zacznie najpewniej na ławce rezerwowych, ale z Liverpoolem ma ciągle rachunki do wyrównania.

Mecz Napoli - Liverpool o godzinie 21.00.

Liga Mistrzów. Gigantyczne pieniądze dla klubów

Komentarze (1)
avatar
Robertus Kolakowski
17.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Klasyczny Milik