Bartosz Bereszyński ponownie zmienił miejsce w koncepcji Eusebio Di Francesco. Tym razem reprezentant Polski był w trójce centralnie ustawionych obrońców Sampdorii u boku Alexa Ferrarego i Omara Colleya. Defensywa gospodarzy grała skutecznie w pierwszej połowie i nie pozwoliła na celne uderzenie. Pokazywali się między gospodarzami Andrea Belotti oraz Simone Zaza, ale byli odcinani od dogodnych pozycji.
Czytaj także: gorąca końcówka i wygrana Cagliari Calcio z Genoa CFC
Gorzej dla Sampdorii, że po przeciwnej stronie boiska działo się równie mało. Po 45 minutach w strzałach celnych było 1:0, a najwięcej było rozkładania rąk po nieudanych akcjach, kłótni i fauli. W rzęsistej ulewie trwała męska walka o panowanie na boisku, ale brakowało w tej bitwie walorów piłkarskich.
Kibice w Genui czekali na błysk Fabio Quagliarelli w starciu z klubem, z którym był związany przez osiem lat. Ten był jednak dokładnie pilnowany przez drużynę, która w poprzednim sezonie słynęła z żelaznej obrony.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Juventus - Hellas Werona. Beniaminek postraszył mistrza! Cudowny gol nie wystarczył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Ze skoncentrowania przeciwników na Quagliarelli skorzystał Manolo Gabbiadini, który w 56. minucie strzelił gola na 1:0 dla Sampdorii. Wyłuskał piłkę w polu karnym spod nóg nerwowo interweniującego defensora i nie zastanawiał się długo co z nią zrobić. Pewnie strzelił z bliska. Piłkarze Torino domagali się odgwizdania faulu, ale skończyło się na kartkach za protestowanie dla Simone Zazy oraz Waltera Mazzarrego.
Sampdoria poczuła się pewnie i pozostała w natarciu mimo korzystnego wyniku. Na ostatni kwadrans wszedł Karol Linetty za strzelca gola Gabbiadiniego. Drużynie Polaków udało się powstrzymać wszystkie ataki przeciwnika i odnieść zasłużone zwycięstwo. Piłkarze z Genui triumfowali po trzech przegranych meczach, w których strzelili jednego gola, a stracili dziewięć.
Czytaj także: Przebojowe US Sassuolo. Arkadiusz Reca szybko wrócił na ławkę rezerwowych
Sampdoria Genua - Torino FC 1:0 (0:0)
1:0 - Manolo Gabbiadini 56'
Składy:
Sampdoria: Emil Audero - Bartosz Bereszyński, Alex Ferrari (69' Jeison Murillo), Omar Colley - Fabio Depaoli, Albin Ekdal, Ronaldo Vieira, Nicola Murru - Emiliano Rigoni, Manolo Gabbiadini (75' Karol Linetty) - Fabio Quagliarella (82' Gianluca Caprari)
Torino: Salvatore Sirigu - Armando Izzo, Lyanco, Bremer (82' Alejandro Berenguer) - Lorenzo De Silvestri, Daniele Baselli, Tomas Rincon, Soualiho Meite (68' Simone Verdi), Ola Aina (62' Diego Laxalt) - Simone Zaza, Andrea Belotti
Żółte kartki: Rigoni, Quagliarella (Sampdoria) oraz Zaza (Torino)
Sędzia: Piero Giacomelli
***
Łukasz Skorupski stanął tradycyjnie w bramce Bologni FC. Polak zmierzył się z najskuteczniejszym w ostatnim tygodniu włoskim zespołem i zarazem swoim byłym klubem AS Romą. W pierwszej połowie zatrzymał dwa uderzenia, z których groźniejsze było to Alessandro Florenziego. Po przerwie Skorupski wyciągnął piłkę z siatki po strzałach Aleksandara Kolarova oraz Edina Dzeko. Uderzenie Bośniaka w doliczonym czasie było rozstrzygające. Po nim zrobiło się 2:1 dla Romy, która zapewniła sobie komplet punktów w dziesięciu.
Bologna FC - AS Roma 1:2 (0:0)
0:1 - Aleksandar Kolarov 49'
1:1 - Nicola Sansone (k.) 54'
1:2 - Edin Dzeko 90'
[multitable table=1149 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)