Totolotek Puchar Polski. Legia II czeka na pierwszą Legię

Newspix / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
Newspix / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

- Za awans nie chcę premii - mówi trener drugiej drużyny Legii Warszawa po awansie do 1/16 Pucharu Polski. W kolejnej rundzie może dojść do meczu rezerw z pierwszym zespołem wicemistrza Polski.

O ile oczywiście drużyna Aleksandara Vukovicia pokona w środę Puszczę Niepołomice (początek godz. 20.30). Na razie pewne jest to, że w Pucharze Polski gra dalej Legia II. Zespół Piotra Kobiereckiego pokonał pierwszoligowe Wigry Suwałki (2:0) i czeka na rywala.

- Chciałem, żeby chłopcy dobrze się bawili. Na boisko wybiegli z przekonaniem, nie bali się. Celowo nie prosiłem o wzmocnienie zespołu zawodnikami pierwszej drużyny. Młodzi chłopcy znaleźli się na poważnych wykładach na uniwersytecie i byli prymusami - mówi nam trener drużyny z II ligi.

W 1952 roku rezerwy Legii dotarły do finału Pucharu Polski. Drużyna Kobiereckiego nie nastawia się na powtórzenie tego wyniku, szkoleniowiec stawia przede wszystkim na ogrywanie młodych zawodników. Z graczy, którzy wystąpili z Wigrami tylko trzech miało powyżej dwudziestu lat, a najmłodszym był 16-letni Radosław Cielemęcki.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Fatalna kontuzja Cafu. Złe informacje dla Legii. "Ziścił się najgorszy scenariusz"

Ponadto w zespole zagrało dwóch piłkarzy z przeszłością w ekstraklasie: 32-letni Radosław Pruchnik i 25-letni Chris Philipps, aktualny reprezentant Luksemburga, który z pierwszą Legią zdobył mistrzostwo Polski, a teraz wypełnia ostatnie miesiące kontraktu i trenuje z rezerwami.

- Druga drużyna jest przede wszystkim po to, żeby ogrywać młodych. Oczywiście jest też miejscem, gdzie zawodnicy z pierwszego zespołu mogą utrzymać rytm meczowy i w takich sytuacjach wiele na tym zyskujemy. Dla młodych chłopców to nauczyciele na boisku. Jedno to trenować i przekazywać wiedzę, jak powinno się grać, a drugie to podpatrywać z bliska kolegów z doświadczeniem na najwyższym poziomie - mówi trener.

PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków ma wybudować nową bazę treningową. Obiekt powstanie w Skawinie

Kobierecki jest otwarty na wzmocnienia swojej drużyny w następnej rundzie. W rezerwach nie mogą jednak zagrać ci, którzy w tej edycji Pucharu Polski wystąpili już w składzie pierwszej Legii. I odwrotnie. Sytuacja zmieni się dopiero, jeżeli któraś Legia odpadnie z rozgrywek. Wtedy jeden z trenerów będzie mógł przejąć do swojego zespołu maksymalnie trzech zawodników.

- Dla nas to tylko dodatek, co prawda o wysokiej randze, ale dodatek. Na Stadionie Narodowym raczej nie zagramy. Takie mecze przygotowują moich zawodników do gry na wyższym poziomie i są bardzo cennym doświadczeniem. Dla chłopaków to zastrzyk pewności siebie, ale nie boję się, że któryś z nich "odleci". Pilnujemy tego - zapewnia.

Gdyby doszło do sytuacji, że pierwsza Legia awansuje do 1/16 Pucharu Polski, to zespół Aleksandara Vukovicia w kolejnej rundzie może trafić na swoje rezerwy. - Na pewno nie bylibyśmy faworytem, ale na boisku nikt by nie odstawiał nogi - puszcza oko Kobierecki.

Zgodnie z regulaminem, gospodarzem takiego meczu byłby zespół z niższej klasy rozgrywkowej, czyli rezerwy warszawskiej drużyny, ale ostateczną decyzję co do miejsca rozegrania spotkania i tak podejmuje klub. Legia II swoje mecze rozgrywa w Ząbkach. - Moglibyśmy spotkać się w połowie drogi, na przykład na Drukarzu - żartuje szkoleniowiec.

- Mecz z pierwszą Legią to byłaby super przygoda. Zobaczymy, kogo wylosujemy. Bez względu na nazwę rywala, na pewno występ na głównym stadionie Legii byłby dla chłopaków fajną nagrodą - kontynuuje Kobierecki.

I zapewnia, że nie czeka na premię. - Nawet nie było takiego tematu. Zresztą, ja nie chcę premii za awans, mówię szczerze. Dla mnie nagrodą jest kolejny mecz w tych rozgrywkach - kończy szkoleniowiec Legii II.

Marek Wawrzynowski: Chuligani wbijają gwóźdź do trumny z polską piłką (felieton)

Źródło artykułu: