Od 1996 do 2004 roku mistrzostwo Anglii zdobywał albo Manchester United albo Arsenal FC. Dopiero w 2014 roku żadnego z tych dwóch klubów nie było na podium na zakończenie sezonu w Premier League. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, także w poprzednich rozgrywkach. Bezpośrednio przed poniedziałkowym starciem uczestnicy Ligi Europy byli nawet poza miejscami premiowanymi awansem do europejskich pucharów. Niezależnie od tego pojedynek na Old Trafford przyciągał zainteresowanie i budził emocje.
Na korzyść starcia uśpionych gigantów przemawiał fakt, że bezbramkowego remisu nie było od 13 spotkań, w których padały minimum dwa gole, a nietrudno było sobie przypomnieć również takie z pięcioma. Piłkarze ofensywni z reguły nie zawodzili. W poniedziałek rozpoczęli pojedynek ospale, ale im dłużej przebywali na boisku, tym było ciekawiej.
Czytaj także: David Beckham zakłada piłkarską agencję menedżerską
Manchester United przystąpił do ataku pozycyjnego. Efekty nie były zadowalające. Przez 25 minut Bernd Leno nie znalazł się w opałach. Ze wszystkimi testami radzili sobie obrońcy Arsenalu. Najczęściej interweniujący we wcześniejszych kolejkach bramkarz Premier League miał wolne. Zatrudnił go jako pierwszy Andreas Pereira na koniec drugiego kwadransa i to był sygnał, że ataki zespołu z Old Trafford nabierają rumieńców.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Robert Lewandowski z golem i pudłem sezonu. Nerwowy mecz Bayernu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zespół z Manchesteru zdobył prowadzenie w 45. minucie. Klasycznego gola do szatni strzelił Scott McTominay i warto było oczekiwać na to piękne uderzenie. Szkot dopadł do piłki przed polem karnym i huknął tak mocno i tak precyzyjnie, że Leno tylko odprowadził strzał do siatki. Do przerwy 1:0.
Arsenal oddał inicjatywę gospodarzom i starał się szybko przechodzić z głębokiej defensywy do ataku. Ten plan nie sprawdził się. Kanonierzy musieli być odważniejsi w drugiej połowie i zabrać się również za kreowanie gry. Dobrą szansę na wyrównanie miał Lucas Torreira w 52. minucie, ale skiksował będąc z piłką blisko bramki. Kolejna groźna akcja Kanonierów już przyniosła gola na 1:1. Pierre-Emerick Aubameyang poradził sobie w sytuacji sam na sam z Davidem de Geą. Od razu po strzale nie mógł się cieszyć, ale sędziowie zobaczyli powtórki i uznali trafienie.
Druga połowa była bardziej dynamiczna. Piłkarze zachowali dużo energii i zaproponowali publiczności wymianę ciosów. Pogoda w Manchesterze była ponura, deszcz padał, ale na boisku zrobiło się cieplej. Nikomu nie udało się jednak rozstrzygnąć tego spotkania i znacząco poprawić sytuacji w tabeli. Inicjatywa przechodziła z jednej strony boiska na drugą, więc wynik 1:1 nie był krzywdzący.
W czwartek mecze obu drużyn w Lidze Europy. Manchester United zagra na wyjeździe z AZ Alkmaar, natomiast Arsenal podejmie Standard Liege.
Czytaj także: Porażka koszmarnego Milanu. Wygwizdany Krzysztof Piątek, poprawny Bartłomiej Drągowski
Manchester United - Arsenal FC 1:1 (1:0)
1:0 - Scott McTominay 45'
1:1 - Pierre-Emerick Aubameyang 58'
Składy:
United: David de Gea - Axel Tuanzebe, Victor Lindelof, Harry Maguire, Ashley Young - Scott McTominay, Paul Pogba - Andreas Pereira (74' Mason Greenwood), Jesse Lingard (74' Fred), Daniel James - Marcus Rashford.
Arsenal: Bernd Leno - Calum Chambers, Sokratis Papastathopoulos, David Luiz, Sead Kolasinac - Lucas Torreira (55' Dani Ceballos), Matteo Guendouzi, Granit Xhaka - Nicolas Pepe (74' Reiss Nelson), Pierre-Emerick Aubameyang, Bukayo Saka (80' Joseph Willock).
Żółte kartki: Rashford, Pereira, Young, Lingard (United) oraz Chambers, Xhaka (Arsenal).
Sędzia: Kevin Friend.
[multitable table=1137 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]