W 2011 roku głośno było o scysji pomiędzy Jakubem Rzeźniczakiem i "Staruchem". Po przegranym przez Legię Warszawa 2:3 spotkaniu z Ruchem Chorzów, fani Wojskowych w krytycznych słowach wypowiadali się z trybun o zawodnikach Legii. Ostro odpowiedział im właśnie Rzeźniczak. Gdy piłkarze warszawskiego klubu wyszli na pomeczowe rozbieganie, "Staruch" miał uderzyć obrońcę.
Jak po latach wspomina Rzeźniczak, incydent przerodził się w znajomość. - Poniosły nas emocje. Czasem na meczu też kogoś wyzwę, a tak naprawdę nic do niego nie mam. Przeprosimy się po spotkaniu, tyle. Poznałem Piotra prywatnie, fajny gość, będę robił tatuaż w studiu, w którym pracuje - powiedział piłkarz Wisły Płock w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
"Staruch" musiał za swój czyn odpowiedzieć przed sądem. Prokuratura oskarżyła go o naruszenie nietykalności cielesnej piłkarza. Został skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych.
- Rozgłos był duży. Po tym zdarzeniu pomogłem Piotrkowi. Mógł mieć duże problemy, ale starałem się załagodzić tę sytuację. Dzięki temu poznałem i jego, innych kibiców. Po prostu poznałem ciekawych ludzi. To też się liczy - dodał Rzeźniczak.
Zobacz także:
Serie A. Krzysztof Piątek - od bohatera do zdrajcy
Serie A. Słabi i przeciętni piłkarze w koszulkach wielkiego Milanu
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Niefortunny wpis Legii Warszawa. "Przeprosiliśmy. Posypaliśmy głowy popiołem"