Zły początek mocno wpłynął na postawę piłkarzy Lechii Gdańsk. Już w 9. minucie Błażej Augustyn przelobował Dusana Kuciaka i skierował piłkę do własnej bramki. Podopieczni Piotra Stokowca nie potrafili odrobić straty. W drugiej połowie wynik podwyższył jeszcze Damjan Bohar i na nic zdało się kontaktowe trafienie Artura Sobiecha. Biało-zieloni niespodziewanie ulegli Miedziowym 1:2 i nie wykorzystali potknięcia Pogoni Szczecin.
- Popełniliśmy błędy w obronie. Jesteśmy mocni u siebie i musimy wygrywać takie mecze. Niestety nie udało się, ale po przerwie na kadrę zagramy bardzo ważne spotkanie. Jest chwila przerwy w rozgrywkach, mamy czas na przeanalizowanie tego co się stało. Czekamy na mecz z Arką. Musimy się szybko zrehabilitować - skomentował Karol Fila, prawy obrońca Lechii.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia - Zagłębie. Lubinianie nie dali gdańszczanom rozwinąć skrzydeł. "To my zagraliśmy dobrze"
Młody piłkarz ma do siebie pretensje o stratę bramek. Jego zdaniem, nikt nie powinien uciekać od odpowiedzialności. - Jesteśmy drużyną i każdy odpowiada za stracone bramki. Szkoda szczególnie tej pierwszej. Taki gol pada raz na milion prób. Mieliśmy pecha, że to wpadło. Będziemy trenować. Chcemy wygrywać, taki mamy cel - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Bayer - RB Lipsk: fantastyczne widowisko w Leverkusen! Wielka nieskuteczność RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego do Gdańska dotarła pozytywna informacja - Raków wywiózł ze Szczecina komplet punktów. To oznaczało, że Lechia w przypadku zwycięstwa wskoczy przynajmniej do niedzieli na fotel lidera PKO Ekstraklasy. Ekipie z Trójmiasta nie udało się jednak wykorzystać potknięcia rywala.
- Graliśmy o pozycję lidera, ale nie czuliśmy presji. Każdy mecz jest inny. Teraz niestety nie byliśmy sobą. Trzeba walczyć o swoje, jesteśmy mocnym zespołem i znamy swoje umiejętności. Zdarzyły się nam błędy, było trochę nerwowości z naszej strony. Zagłębie to wykorzystało i przeprowadziło szybkie kontry. Mają szybkich skrzydłowych. Widzieliśmy to przy drugiej bramce - zauważył 21-latek.
Fila był bardzo aktywny po prawej stronie. Przeciwnicy zostawili mu sporo swobody. Dużo zamieszania robił też Sławomir Peszko. - Starałem się podłączać do akcji i dobrze ze Sławkiem się uzupełnialiśmy. Stworzyliśmy kilka okazji. Taktyka Zagłębia była taka, że pilnowali bardziej lewej strony boiska. Szkoda, że żadna z moich akcji nie skończyła się golem. Mam wrażenie, że z każdym kolejnym meczem jestem coraz pewniejszy i czuję to na murawie. Dużo dają mi też mecze w młodzieżowej reprezentacji - stwierdził defensor biało-zielonych.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia - Zagłębie. Artur Sobiech: Najważniejsze jest to, by być na samej górze w maju
Przemeblowana formacja obronna Lechii oblała egzamin. Filip Mladenović pauzował za nadmiar żółtych kartek, a Michał Nalepa całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych. Stoper z Gdańska został znokautowany w poprzedni weekend przez Jose Kante i Stokowiec nie chciał ryzykować zdrowia swojego podopiecznego. - Zabrakło Filipa i Michała. Były inne schematy gry obronnej. To nasi kluczowi zawodnicy, więc odczuliśmy ich brak. Mamy szeroką kadrę i uważam, że ich zmiennicy zrobili swoje. Szkoda, że Nalepa nie mógł zagrać - zakończył.