W ubiegłym sezonie w trzech meczach z Zagłębiem Lubin, Lechia Gdańsk zdobyła tylko dwa punkty. Piotr Stokowiec nie potrafił poprowadzić swojej drużyny do zwycięstwa z byłym pracodawcą. Tym razem mecz miał bardzo dziwny przebieg, a niestandardowe sytuacje miały miejsce już w pierwszych minutach.
Sobotnie spotkanie zaczęło się bardzo źle dla Lechii Gdańsk. Już w 9. minucie koszmarny w skutkach błąd popełnił Błażej Augustyn. Po zagraniu Alana Czerwińskiego w pole karne, stoper Lechii niefortunnie interweniował wślizgiem, czym zaskoczył Dusana Kuciaka, a w konsekwencji strzelił gola samobójczego.
Lechia szybko się otworzyła i była bliska osiągnięcia sukcesu. Piłka wpadła do bramki po uderzeniu Artura Sobiecha, jednak napastnik był na spalonym w momencie podania Macieja Gajosa i gol nie został uznany. Spotkanie miało swój potencjał, przede wszystkim ze względu na grę środka pola w obu zespołach.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Niefortunny wpis Legii Warszawa. "Przeprosiliśmy. Posypaliśmy głowy popiołem"
Beniaminek lepszy od lidera. Zobacz więcej!
Piłkarze Lechii i Zagłębia zostawiali mnóstwo miejsca w środkowej części boiska, przez co obie drużyny bardzo łatwo dochodziły do sytuacji podbramkowych. W polach karnych brakowało im jednak dokładności, przez co szanse na efektowne bramki stracili m.in. Sasa Zivec i Sławomir Peszko, który po pięknym rajdzie przez kilkadziesiąt metrów strzelił wprost w Dominika Hładuna. Do przerwy było 0:1.
Lechia Gdańsk od początku drugiej połowy atakowała, jednak robiła to nieumiejętnie i nie stworzyła sobie tak naprawdę żadnej dogodnej sytuacji. Zagłębie wyczekiwało na swoją szansę i w końcu się jej doczekało. Piłkę w środku pola odebrał Zivec, podał ją Damjanowi Boharowi, a ten zmusił Kuciaka do drugiej kapitulacji.
Piotr Stokowiec nie miał już na co czekać i dokonał dwóch zmian w ofensywie, wymieniając oba skrzydła. Przyniosło to bardzo szybki rezultat, bo swojego gola - tym razem strzelonego regulaminowo - doczekał się Sobiech, którego doskonale obsłużył Flavio Paixao.
Damian Węglarz zdruzgotany brakiem szczęścia. Zobacz więcej!
Gdańszczanie, którzy w dwóch ostatnich meczach potrafili odwrócić losy spotkania i wygrać najpierw z Gryfem Wejherowo, a następnie z Legią Warszawa, mocno się otworzyli i tylko cud sprawił, że grając praktycznie na dwóch obrońców, nie stracili żadnego gola. Więcej działo się pod bramką Hładuna, gole jednak nie padły i komplet punktów pojechał do Lubina.
Lechia Gdańsk - KGHM Zagłębie Lubin 1:2 (0:1)
0:1 - Augustyn 9' (sam.)
0:2 - Bohar 63'
1:2 - Sobiech 67'
Składy:
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Mario Maloca (76' Patryk Lipski), Błażej Augustyn, Żarko Udovicić - Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Maciej Gajos - Sławomir Peszko (65' Rafał Wolski), Artur Sobiech, Lukas Haraslin (65' Flavio Paixao).
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko - Bartosz Slisz, Jakub Tosik - Sasa Zivec, Filip Starzyński, Damjan Bohar - Patryk Szysz (59' Asmir Suljić).
Żółte kartki: Sobiech, Augustyn, Wolski, Lipski (Lechia), Starzyński, Oko (Zagłębie).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 8 863.