Jagiellonia Białystok zremisowała 1:1 (0:0) ze Śląskiem Wrocław w meczu 11. kolejki PKO Ekstraklasy. Tym samym trener Ireneusz Mamrot nadal nie może pochwalić się zwycięstwem z dolnośląskim klubem. - Nie wiem czy to jakieś fatum. Na pewno jest jakaś niemoc, ale nie wierzymy w żadne takie "zwyczaje", że tu nie da się wygrać - zapewnił Damian Węglarz po ostatnim gwizdku sędziego.
Czytaj także: Piłkarze Jagiellonii stoją murem za Mamrotem
- Zdobyliśmy punkt, ale traktujemy to jako stratę dwóch "oczek". Mieliśmy swoje sytuacje, brakowało nam tylko wykończenia. Wiedzieliśmy, że będziemy mieć otwarte przestrzenie na bokach i chcieliśmy to wykorzystać - podkreślił bramkarz Jagi.
Węglarz pochwalił jednak napastnika Patryka Klimalę za multum pracy, którą ten wykonał w trakcie meczu. Nie mógł jedynie przeboleć, że znowu jego drużynę dopadł pech. - To niewiarygodne, że rywal zdobywa bramkę po strzale, gdzie piłka przechodzi między nogami obrońcy. Nie mamy szczęścia... Trzeba chyba iść do kościoła i się pomodlić, by ten fart wrócił - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Niefortunny wpis Legii Warszawa. "Przeprosiliśmy. Posypaliśmy głowy popiołem"