[b]
Z Rygi Paweł Kapusta, Mateusz Skwierawski [/b]
Można mówić, że łotewski futbol przeżywa gigantyczny kryzys. Że nikt się tu piłką nie interesuje (na pięciu zapytanych na ulicy przypadkowych przechodniów pięciu o meczu w ogóle nie słyszało), że miejscowa ekipa wyłapuje w tych eliminacjach oklep za oklepem (zero punktów, stosunek bramek 1:21!). No i że zestawianie Roberta Lewandowskiego czy Wojciecha Szczęsnego z Pavelsem Steinborsem oraz Vladislavsem Gutkovskisem nosi znamiona przestępstwa wobec zdrowego rozsądku, ale w tym samym momencie przypomina się pierwsze starcie Polaków z Łotyszami. To na Stadionie Narodowym, gdy pierwszego gola udało nam się strzelić na 15 minut przed końcem. Gdy podopieczni Jerzego Brzęczka poruszali się po boisku jak bez mapy. Czyli jeśli ktoś przed starciem z Łotwą daje sobie za naszą kadrę uciąć rękę, to oby za kilkanaście godzin nie został bez ręki. Nasz zespół stać naprawdę na wszystko. W pozytywnym, jak i negatywnym tego określenia znaczeniu.
Eliminacje Euro 2020. Arkadiusz Milik: Nie będę brał do siebie krytyki anonima z internetu
Bezjajeczni, pozbawieni argumentów, stylu i pasji - tak bowiem wygląda nasza kadra w eliminacjach Euro. Ktoś powie, że przecież do września wyniki były bajeczne. Jasne, ale przez całe eliminacje toczymy się z gracją wozu z ziemniakami. I dla całego piłkarskiego środowiska w Polsce jest to bolesne jak drzazga pod paznokciem. Uwiera. Kulminacja nadeszła na początku września, gdy Biało-Czerwoni najpierw dali plamę w Lublanie, a trzy dni później na karuzelę wrzucili ich Austriacy. Tylko uśmiech niebios sprawił, że goście wywieźli z polskiej stolicy zaledwie jeden punkt.
Ale nie same wyniki były w tym wszystkim najgorsze, a fatalny wręcz styl - siermiężny, toporny, pozbawiony ofensywnych zrywów. Kadrę skrytykowali więc byli piłkarze, eksperci, media i przede wszystkim kibice. Kamil Glik nie godzi się dziś na takie traktowanie piłkarzy, ale prawda jest taka, że na klapsa sobie zasłużyli.
ZOBACZ WIDEO: El. Euro 2020: Łotwa - Polska. Smutny obraz polskiej kadry. "Konferencja pokazała, że nie ma żadnej chemii"
Wizerunek narodowego zespołu został poważnie nadszarpnięty, coraz głośniej słychać pytania o pozycję Jerzego Brzęczka. O to, czy jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. - Części opinii była w moim odczuciu przesadzona i krzywdząca - powiedział w środę Glik. Narodowy zespół w najbliższym czasie stoi więc przed bardzo trudnym zadaniem. I nie chodzi tylko o wywalczenie sześciu punktów w październikowych meczach. Chodzi o rozpoczęcie procesu odbudowywania zaufania. Aby proces się rozpoczął, w czwartek trzeba wygrać. Wysoko, nie zostawiając rywalowi promyka nadziei. Każde inne rozwiązanie pociągnie za sobą lament.
Z którymkolwiek piłkarzem naszego zespołu by się nie rozmawiało - Glikiem, Kamilem Grosickim czy Bartoszem Bereszyńskim - od każdego słyszy się o szacunku do rywala. Odpowiednim respekcie. Zwycięstwo to jednak obowiązek i nie mamy prawa się w tym przypadku asekurować wytartymi sloganami.
Przeciwko Łotwie zagra najpewniej - w dużej części - drużyna pozbawiona personalnych niespodzianek. W bramce - Wojciech Szczęsny, który z ostatniego zgrupowania wyjeżdżał jako wściekły zmiennik, a teraz wrócił jako "jedynka" korzystająca z pecha Łukasza Fabiańskiego. W defensywie też raczej bez zaskoczeń i kombinowania. W końcu Bartosz Bereszyński ma szansę zagrania na prawej, a Maciej Rybus na lewej obronie.
Grzegorz Krychowiak, który w Rosji imponuje strzelecką skutecznością, w kadrze wciąż pełnił będzie dobrze mu znaną rolę czyściciela środka pola. Na skrzydle Kamil Grosicki - od mundialu w reprezentacji pozbawiony konkretów, ale w klubie zaliczający jeden z najlepszych sezonów życia. Co ciekawe, swoją szansę dostać może Sebastian Szymański. Na szpicy operował będzie Robert Lewandowski, również w szczycie strzeleckiej formy. Byle tylko Brzęczek znalazł pomysł, jak tę maszynę uruchomić.
Ireneusz Jeleń. Snajper z pola kukurydzy
Jeszcze przed rozpoczęciem ostatniego treningu selekcjoner miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Chwilę później lekkiego urazu doznał jednak Krystian Bielik i jego występ stoi pod znakiem zapytania.
Po sześciu meczach Biało-Czerwoni są liderami grupy z 13 punktami na koncie. O dwa punkty wyprzedzają Słoweńców i o trzy - Austriaków. Mając przed sobą mecze z Łotwą i Macedonią Północną trudno przypuszczać, że na Euro nie pojedziemy. Pytanie tylko, w jakich nastrojach zgłosimy się po bilety.
Początek meczu z Łotwą w czwartek o 20:45. Transmisja w TVP1 i Polsat Sport. Mecz będzie też do obejrzenia na WP Pilocie.
Przypuszczalny skład reprezentacji Polski: Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek, Rybus - Szymański, Krychowiak, Klich, Zieliński, Grosicki - Lewandowski.