W ostatnich miesiącach niewielu jest piłkarskich fachowców, którzy nie byliby surowymi krytykami narodowej reprezentacji. To zrozumiałe, bo kadra Brzęczka, mimo że prowadzi w swojej grupie eliminacyjnej i jest bardzo bliska awansu na Euro 2020, gra słabo, nie ma żadnego stylu, a jej mecze są zwyczajnie nudne. Nudne, mimo hat-tricka Roberta Lewandowskiego, było nawet zwycięstwo Polaków 3:0 z Łotwą w Rydze.
Nie brakuje takich, którzy twierdzą, że im dłużej Brzęczek jest selekcjonerem, tym gorzej grają nasi piłkarze, i domagają się zmiany selekcjonera. Podoliński zachowuje jednak spokój i apeluje, by nie wymagać od Biało-Czerwonych niemożliwego.
- Każdemu zespołowi, nawet Niemcom i Hiszpanii, zdarzają się słabsze momenty. W ostatnich latach wrzesień nie był najprzyjemniejszym miesiącem dla naszej kadry, zespół Jurka Brzęczka to potwierdził. Ale zadyszka z Lublany i remis z Austrią już za nami - twierdzi Podoliński w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: El. ME 2020. Łotwa - Polska. Kamil Glik: Jestem "zagrzany". Każdy grał pod siebie. Powiedziałem to w szatni
Były trener m.in Cracovii i Podbeskidzia Bielsko-Biała nie chce oceniać słów Kamila Glika, który po wygranej z Łotwą przyznał, że jest "zagrzany", bo zespół nie zagrał tak, jak powinien.
- Był wkurzony, chciał pewnie efektowniejszej wygranej. Nie wiem, czy w drużynie narodowej "kipi". Widzę jedno: po czterech zwycięstwach do zera była euforia i opinie, jacy to my nie jesteśmy wspaniali. Po dwóch słabszych występach zaczęło się pisanie, że kadra jest do d...y. To tak nie działa. Często sami pompujemy balon - mam wrażenie, że piłkarze często są zdziwieni tymi skrajnościami. A my widzimy problem tam, gdzie go nie ma - mówi "Przeglądowi Sportowemu" ekspert i komentator TVP.