Poznali się ponad piętnaście lat temu, na boisku grali ze sobą już w reprezentacjach młodzieżowych. Krychowiak z numerem 7 wyprowadzał kadrę Michała Globisza jako kapitan, Szczęsny stał za jego plecami. - Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że będziemy musieli tak długo ze sobą wytrzymać. Wiadomo było, że ja trafię do pierwszej reprezentacji, ale że on? - Szczęsny wbija szpilkę. Tak od zawsze wyglądają ich relacje.
- On ciągle to robi, śmiał się jak siedziałem na ławce w PSG - mówi Krychowiak. - Oczywiście, że się śmiałem. Nie muszę ci mówić, że "będzie dobrze". A jak ci podokuczam, to cię zmotywuje - odpowiada bramkarz. Wspólnie wystąpili w mistrzostwach świata do lat 20 w Kanadzie. W dorosłej drużynie narodowej zagrali w dwóch turniejach: Euro 2016 i mundialu 2018, przed tygodniem na Stadionie Narodowym świętowali kolejny sukces - awans na Euro 2020. Razem wzięli też udział w kampanii Cartoon Network "Bądź kumplem, nie dokuczaj". To właśnie tam opowiedzieli o swojej przyjaźni.
Krychowiak: Znamy się na wylot i wiemy, jak daleko możemy się posunąć.
Szczęsny: A uwierzcie nam - naprawdę daleko - puszcza oko.
ZOBACZ WIDEO: Sebastian Szymański wygranym zgrupowania. "Rozwiązał największy problem"
Bez siebie żyć nie mogą. Kiedy Krychowiak przestał grać w Paryżu i Adam Nawałka nie powołał go na mecze reprezentacji, Szczęsny zrobił sobie zdjęcie obok pustego krzesełka i dorysował Grzegorza Krychowiaka. A jak bramkarz operował latem kolano i wypadł z drużyny Jerzego Brzęczka na czerwcowe spotkania, to Krychowiak zrobił to samo dorysowując twarz Szczęsnego na obrazku. Gdzie jeden, to i drugi.
- Wojtkowi żyje się na pewno lepiej mając takiego kumpla - śmieje się Krycha. - Tyle lat zleciało, a my dalej uwielbiamy spędzać razem czas - potwierdza Szczęsny. - Są różne metody koncentrowania się przed meczem. My stawiamy na wygłupy, ciągle to robimy - opowiada.
Zaskakująca propozycja dla Pepa Guardioli. Menadżer Manchesteru City może zostać politykiem
Założyli się, że na konferencji prasowej przed spotkaniem z Niemcami "Krycha" wplecie w swoje wypowiedzi nazwiska dwóch piłkarzy: Oliviera Bierhoffa i Didy. I zrobił to, a żaden z dziennikarzy się nawet nie zorientował. Razem "jeździli" też na koniu po awansie na Euro we Francji i rzucali się na na hotelowe łóżka po zakwalifikowaniu kadry na MŚ. Może żyją trochę w swoim świecie, ale doskonale się w nim odnajdują.
We wtorek po raz pierwszy zagrają przeciwko sobie. Nie mogło obejść się bez szyderstw. - Wojtek powiedział, że jeżeli będą prowadzić z nami 3:0, to pozwoli mi strzelić gola - mówi Grzegorz Krychowiak.
- Kłamałem - zaprzecza Szczęsny. Przy okazji nabija się z gola, którego Krychowiak strzelił w lidze rosyjskiej. Bramkarz Krasnodaru tak pokracznie starał się złapać piłkę, że sam wepchnął ją do swojej bramki.
- W Rosji rywale bardzo mu pomagają, z nami może mieć trudniej. Ja oczywiście puszczałem gorsze gole w karierze, ale nie po strzałach Grześka. Będę motywował kolegów z Juventusu, żeby wstydu nie było i żebym nie musiał od Grześka na kadrze wysłuchiwać, że byli lepsi - odpowiada Szczęsny.
Obaj są w gazie. Krychowiak to ulubieniec trenera Lokomotiwu Moskwa, Maciej Rybus mówi, że Jurij Siomin pozwoli mu na wszystko. 72-letni trener daje mu więcej zadań ofensywnych i nasz pomocnik odwdzięcza się golami. W tym sezonie ma ich już sześć, w tym jednego w Lidze Mistrzów. Choć w strefie wywiadów dalej nudzi banalnymi formułkami, to na boisku znowu gra jak kiedyś - walecznie, zdecydowanie z przekonaniem o swojej sile. I co kluczowe - skutecznie.
Szczęsny to numer jeden Juventusu, jak sam o sobie mówi - najlepszy bramkarz na świecie i najlepszy w historii. A Ligę Mistrzów chce po prostu wygrać. - To nie obsesja, a marzenie, cel - mówi. W osiągnięciu tego sukcesu przyjaciel mu jednak nie pomoże.
Wtorkowy mecz Juventus - Lokomotiw Moskwa o godzinie 21.00. Transmisja Polsat Sport Premium 1.