ŁKS Łomża - Motor Lublin 0:1 (wypowiedzi pomeczowe)

Ze spuszczonymi głowami, przygnębieni i smutni schodzili do szatni piłkarze ŁKS Łomża po sobotniej porażce z Motorem Lublin. Z szatni gości słychać było za to radosne śpiewy i wiwatowania.

Sebastian Kęska (ŁKS Łomża): - Jeszcze przy stanie remisowym mieliśmy dokładnie pięć wymarzonych okazji do strzelenia goli. Żadnej nie wykorzystaliśmy i z tego powodu przegraliśmy. W pierwszej połowie mieliśmy zdecydowaną przewagę, w drugiej wkradła się nerwówka bo powinniśmy prowadzić a nadal był remis. Motor nas skontrował i przestaliśmy grać w piłkę, waląc głową w mur. Rywal niczym nas nie zaskoczył, mieli więcej szczęścia i wygrali.

Krzysztof Janicki (ŁKS Łomża): - Przy straconym golu napastnik gości dostał idealną prostopadłą piłkę między naszą obronę. Gramy obroną w linii na 25. metrze nie łapiąc na spalone jednak w tym wypadku wydaje się, że strzelec był na minimalnym ofsajdzie. Motor nie miał tylu okazji co my, a to oni dziś się cieszą. My znów schodzimy ze spuszczonymi głowami, ale będziemy walczyć w następnych meczach.

Marcin Popławski (Motor Lublin): - Spodziewaliśmy się dzisiaj większego zaangażowania ze strony gospodarzy. Dzisiejszy mecz był dla przeciwnika o być albo nie być w tej lidze. Wygraliśmy ten ciężki bój i strasznie się cieszymy. Będzie wesoły powrót na Lubelszczyznę. Okazje bramkowe dla Łomży wynikały z naszych głupich strat w środku pola. Sytuacje sytuacjami, ale trzeba je wykorzystać. Dziś to my byliśmy lepsi o tę jedną bramkę.

Komentarze (0)