PKO Ekstraklasa. Legia - Wisła. Jose Kante: Dla napastnika ważne jest zaufanie trenera

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Jose Kante (w środku)
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Jose Kante (w środku)

Dopiero co był wypychany siłą z Legii Warszawa, a w meczu z Wisłą pokazał, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Jose Kante strzelił swoje pierwsze bramki w sezonie. Od razu trzy.

Reprezentant Gwinei to jeden z tych zawodników, których gra długo nie przekładała się na efekty bramkowe. Silny i szybki niczym koń wyścigowy, zresztą tak nawet często się mówi o tego typu napastnikach. Do tego zwrotny i solidny technicznie. I to nie wszystko. Jose Kante często znajduje się w sytuacjach podbramkowych. A jednak jego bilans sezonu, aż do meczu z Wisłą Kraków to zaledwie 1 asysta w 8 meczach. W rubryce z bramkami widniała cyfra zero. Co tu dużo ukrywać, mocno kłopotliwa dla napastnika.

W niedzielnym spotkaniu napastnik Legii Warszawa rzucił się do nadrabiania statystyk. Od razu strzelił hat-tricka. Został, jak pisze serwis legia.net, 46. zawodnikiem Legii, któremu udała się ta sztuka. Do rekordzisty, Lucjana Brychczego, brakuje mu 13 takich wyczynów.

Kante dziś rywalizuje o pozycję w ataku z ulubieńcem kibiców, Jarosławem Niezgodą. Pewnie nie jest tak szybki na małej powierzchni, nie ma takiego wyczucia sytuacji czy umiejętności zwodzenia przeciwnika ruchem ciała jak jego rywal, ale ma też swoje - głównie fizyczne - atuty.

ZOBACZ WIDEO: The Championship. Remis w meczu na szczycie. Grał Mateusz Klich [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Wciąż mamy w Legii dwóch napastników. Nie ma lepszego i gorszego, po prostu jest nas dwóch. Ja czuję się dobrze fizycznie, tak samo czuję się z piłką, nie brakuje mi pewności. Dla napastnika bardzo ważna jest pewność i zaufanie od trenera. Ja to czuję, otrzymuję szanse występów na boisku, to odzwierciedla się w mojej grze. To mój dobry moment - powiedział Kante tuż po meczu z Wisłą.

Zaufanie trenera to klucz. Przypomnijmy, że za czasów Ricardo Sa Pinto Kante był uważany za zawodnika leniwego i w końcu został odstawiony od składu. Pretekstem był wyjazd do Berlina w dzień wolny.

Przypomnijmy, za "Przeglądem Sportowym": "W żadnym innym zespole nie ma takich zasad. Jedną z nich jest zakaz oddalania się od klubu (nawet w dniu wolnym) na odległość większą niż 30 km. Portugalczyk wprowadził go po tym, jak William Remy wolny weekend wykorzystał na pobyt w Paryżu. Ofiarą tego zapisu stał się Kante. Podczas listopadowej przerwy na mecze kadry napastnik chciał polecieć do syna w Hiszpanii. Legioniści ostatnie spotkanie przed przerwą rozgrywali w Szczecinie i Kante już wcześniej wykupił lot z Berlina, bo tam miał najbliżej. Po meczu z Pogonią wyjechał, wbrew regulaminowi. Sa Pinto mu tego nie wybaczył. Po starciu z Portowcami wpuścił tylko na kilka minut w spotkaniu z Lechią (0:0), teraz zawodnik usłyszał, że może szukać nowego pracodawcy".

Po zakończeniu poprzedniego sezonu Kante wrócił do klubu i dostał informację, że nie jest skreślony. Trochę czasu minęło zanim odwdzięczył się Aleksandarowi Vukoviciovi.

- Bardzo się cieszę ze strzelenia hat-tricka. To coś bardzo dobrego dla mnie, ale także i dla zespołu. Na coś takiego jak dzisiejsza wygrana zasługiwaliśmy od dłuższego czasu. To mój pierwszy hat-trick w profesjonalnej karierze, więc bardzo mnie to cieszy - powiedział.

Wygrana przyszła Legii nadzwyczaj łatwo. 7:0 to wynik, który zdarza się rzadko. Dominacja drużyny z Warszawy była totalna. Od początku do końca. Kante strzelił bramki numer 2,3 i 4. Dwie głową a trzecią dobijając własny rzut karny, obroniony przez Michała Buchalika. Jedenastkę miał strzelać Mateusz Wieteska, ale oddał ją Kante, by ten mógł cieszyć się trzema bramkami.

ZOBACZ: Aleksandar Vuković współczuje Maciejowi Stolarczykowi

- Nikt nie spodziewał się łatwego spotkania. Także trener uczulał nas, abyśmy nie lekceważyli przeciwnika. Ruszyliśmy na całego, widać było, że to nie są najlepsze momenty Wisły, a my zagraliśmy tak, jak chcieliśmy - powiedział. - W przerwie nie myśleliśmy o historycznym wyniku. Koncentrowaliśmy się na tym, aby utrzymać sposób gry z pierwszej połowy. Wiemy, że nie raz drużyny odrabiały 3 bramki straty.

ZOBACZ: Dariusz Mioduski złapał oddech

Kante zdaje obie sprawę z tego, że wygrana 7:0 może być złudna. Wystarczy cofnąć się kilka tygodni i wrócić do meczów, które Legia przegrywała.

- To dla nas dobra chwila, ale musimy to wykorzystać i podtrzymać odpowiednią formę. Każdy mecz jest inny, musimy uważać na potencjalne potknięcia - mówi.

Komentarze (0)