W środę o 20.30 w meczu Pucharu Polski Widzew Łódź zagra z Legią Warszawa. Teraz oba zespoły dzieli przepaść, bo gospodarze występują w II lidze, jednak całkiem niedawno cała Polska pasjonowała się spotkaniami tych drużyn.
Najsłynniejsze z nich to mecz z 1997 roku, kiedy wygrana Widzewa w Warszawie 3:2 dała łodzianom mistrzostwo Polski. Dramatyczny pojedynek, w którym goście przegrywali 0:2, żeby w końcówce wyrwać rywalom punkty. Wtedy szkoleniowcem Widzewa był Franciszek Smuda.
Były trener kadry Polski wspominał historyczne spotkanie w wywiadzie dla TVP Sport. Przyznał, że jeszcze dzisiaj ogląda mecz i tak samo emocjonuje się, jak 22 lata temu. - Jak mam trochę wolnego, to oglądam od czasu do czasu to spotkanie i tak samo człowiek się podnieca. I krzyczy do telewizora: "kiedy ten mecz się skończy?". Takie emocje mimo tego, że minęło już tyle lat - powiedział Smuda dla sport.tvp.pl.
Zobacz wideo: "Lewy" - mistrz rzutów karnych
Tamto spotkanie obrosło wieloma legendami. Są kibice, którzy do dzisiaj twierdzą, że coś było nie tak z meczem, czemu Smuda zaprzecza. Dla niego to był wyjątkowy pojedynek. - Takie mecze zdarzają się raz na tysiąc lat. Nikt nie byłby w stanie powiedzieć, jak to się potoczy. Ja wiedziałem jedno: mieliśmy wtedy zespół świetnie przygotowany fizycznie. W przerwie powiedziałem piłkarzom, że końcówka meczu będzie należeć do tej drużyny, która wytrzyma szybkie tempo tego spotkania - dodał Smuda.
Szkoleniowiec był związany zarówno z Legią, jak i Widzewem. Przyznał, że choć drugą drużynę prowadził częściej, nie dzieli czasu spędzonego w obu na lepszy i gorszy, a oba zespoły wspomina równie dobrze.
CZYTAJ TAKŻE Totolotek Puchar Polski. Widzew - Legia. Dariusz Dziekanowski - syn Warszawy, który nie pokochał Łodzi
CZYTAJ TAKŻE Totolotek Puchar Polski: Widzew - Legia. Cudowny gol Piotra Szarpaka sprzed 21 lat (wideo)