Premier League. Andrzej Twarowski, komentator CANAL + SPORT. "Manchester może zapomnieć o Lewandowskim"

Newspix / AFLO  / Na zdjęciu: Ole Gunnar Solskjaer, menadżer Manchesteru United
Newspix / AFLO / Na zdjęciu: Ole Gunnar Solskjaer, menadżer Manchesteru United

- Manchester United może zapomnieć o Robercie Lewandowskim, bo jego interesuje Liga Mistrzów. A Jose Mourinho... przygotowuje się do kolejnego zadania - pisze komentator CANAL + SPORT Andrzej Twarowski.

Czy wkrótce dojdzie do zmian na stanowisku menedżerów w dwóch angielskich klubach? Akcje Mauricio Pochettino w Tottenham Hotspur i Unaia Emery'ego w Arsenalu nie stoją najwyżej po ostatnich spotkaniach. Z tym pierwszym klubem łączony jest wielki Jose Mourinho.

The Special One pozostaje poza klubowym futbolem od grudnia ubiegłego roku, kiedy pogoniono go z Manchesteru United. Na Wyspach Brytyjskich słychać, że chcą go właśnie dwa wyżej wymienione kluby.

Piękny gol Marcusa Rashorda. Zrobił to jak Ronaldo - ZOBACZ!

Kogo z kolei chce Manchester United do ataku? Menadżer Ole Gunnar-Solskjaer powiedział niedawno, że "na rynku nie ma wielu Kane'ów i Lewandowskich". Czerwone Diabły sprzedały latem Romelu Lukaku i teraz nie mają typowego snajpera, łowcy goli. I w sumie - nie wiadomo czy takiego potrzebują. Jedno jest pewne - o sprowadzeniu Polaka mogą zapomnieć.

O tym wszystkim pisze dla WP SportoweFakty, przed 11. kolejką Premier League, ekspert od angielskiej piłki,  komentator Canal+Sport, Andrzej Twarowski.

ZOBACZ WIDEO Premier League. O.S.T.R wkracza do gry!

Najpierw była mowa o Tottenhamie, teraz jest o Arsenalu. Czy powrót Jose Mourinho do Premier League ma jeszcze sens? 

Jose Mourinho to rzecz jasna najgorętsze wolne trenerskie nazwisko na rynku. Kiedy którykolwiek z wielkich europejskich klubów ma słabszą serię lub przeżywa chwilowy kryzys, tam od razu na trenerskiej giełdzie na samym szczycie listy pojawia się nazwisko Portugalczyka. Sam główny zainteresowany nie kryje, ze życie poza futbolem jest dla niego trudnym doświadczeniem. Mourinho zewsząd słyszy "ciesz się wolnym czasem, odpoczywaj, pozwalaj sobie na przyjemności, na które nie miałeś czasu prowadząc drużynę", ale szczerze przyznaje, ze on nie umie przestawić się na tryb bez codziennego kontaktu z drużyną.

On cały czas przygotowuje się do kolejnego zawodowego wyzwania, robi spotkania ze swoim sztabem trenerskim, tak by ze wszystkim, co dzieje się w futbolu być na bieżąco, by usprawniać swój warsztat, wymyślać idee, które można wcielić w życie w kolejnej pracy. Najczęściej słyszy się nie o angielskich klubach, a o jego powrocie do Realu. Zresztą sam Portugalczyk wysyła dosyć czytelne sygnały w stronę Madrytu. Jak stwierdził, praca z "Królewskimi" to było jego najwspanialsze, największe wyzwanie w zawodowej karierze. Łatwo można wywnioskować, że to jest klub, któremu Portugalczyk by nie odmówił.

Generalnie jego podejście jest następujące: "Nie chcę robić niczego na siłę, działać pod presją czasu. Podejmę pracę w miejscu, co do którego będę miał całkowite przekonanie, że razem z właścicielem klubu i kadrą zarządzającą chcemy podążać tą samą drogą, która doprowadzi nas do sportowych sukcesów".

A teraz możemy się zastanowić, czy takim miejscem jest na przykład Tottenham? Portugalczyk lubi układać drużyny po swojemu. A to oznacza, że właściciel musi być przygotowany na niemałe wydatki, za którymi szef Tottenhamu delikatnie mówiąc nie przepada. A jeśli bierzesz Mourinho to wiedz, że tanio nie będzie. Z drugiej strony zatrudnienie Portugalczyka to niemal gwarancja sukcesu, bo przecież wszędzie, gdzie pracował, zawsze sięgał po trofea. A puchary to jest to, czego najbardziej brakuje Tottenhamowi. Jednak przypuszczam, że wtedy trzeba będzie zmienić całą wizję rozwoju klubu. W modeli pracy Mourinho liczy się tylko co tu i teraz. On nie ma czasu na myślenie, jak klub będzie wyglądał za 5-10 lat. To jest zasadnicza różnica między nim a Mauricio Pochettino. Pytanie, czy na White Hart Lane wszyscy byliby gotowi na całkowitą zmianę kursu.

Czy Unai Emery "out"? 

Na transparentach kibiców Arsenalu od pewnego czasu jest słowo "out", tylko nazwiska się zmieniają. Najpierw Wenger, teraz Unai Emery, od czasu do czasu  pojawia się tam także nazwisko właściciela. Generalnie, najłatwiej jest wyrzucić trenera. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kibice są niezadowoleni z polityki klubu, ze sposobu zarządzania, a z taką sytuacją mamy do czynienia w Arsenalu. Wtedy jednym ruchem, w postaci wymiany szkoleniowca, kupujesz sobie trochę czasu.

Przykład Manchesteru United i Sir Alexa Fergusona wyraźnie pokazuje, jak trudno jest przejść bezboleśnie przez proces zmiany wieloletniego szkoleniowca. Zwłaszcza w modelu angielskim, gdzie menedżer ma dużo większą władzę niż w klubach z kontynentu. Naiwnością było sądzić, że samo odejście Wengera i zastąpienie go nowym szkoleniowcem zaowocuje błyskawicznym skokiem jakościowym zespołu.

Pep Guardiola nie ma sobie równych. Ujawniono zarobki. Czytaj więcej--->>>

Jak dla mnie, dziś Arsenal jest drużyną źle zbilansowaną. Samym atakiem za daleko się nie zajedzie. W sezonie trochę meczów trzeba wygrać zawziętością, charakterem, poświęceniem. Nie bardzo wiadomo, kto jest liderem obrony, kto jest liderem drugiej linii, opaska kapitańska wyraźnie przerasta Xhakę, który teraz na domiar złego obraził swoich kibiców po tym, jak po raz kolejny jego gra spotkała się z dezaprobatą publiczności. Brak charyzmy to jest dziś największy kłopot "Kanonierów". Zarówno na ławce, jak i na boisku. Jednak z odwołaniem Emery'ego bym się nie spieszył. Najpierw zobaczmy gdzie klub wyląduje na mecie sezonu. A potem można się zastanawiać, czy dalej iść pod pachę z Emerym, czy też szukać innego rozwiązania

Manchester United potrzebuje napastnika? Ole Gunnar Solsjkaer mówi: "Na rynku nie ma wielu Kane'ów i Lewandowskich".

Kiedyś Manchester United miał taką przewagę finansową nad resztą stawki, że mógł sobie wziąć z Tottenhamu najlepszych graczy. Dlatego na Old Trafford trafili tacy piłkarze jak Berbatow, czy wcześniej Sheringham. Dziś jest to mało prawdopodobne. Harry Kane to symbol Tottenhamu, wychowanek klubu. Chociaż z drugiej strony, gdyby na stole pojawiło się 200 mln, to kto wie. O Lewandowskim można zapomnieć, bo jego interesuje Liga Mistrzów, a obecny Manchester United mu jej nie zagwarantuje.

PSG zaryzykowało i wzięło Icardiego, który jak wiemy bywa trudny we współpracy. Ten ruch na razie się sprawdza, ale najwyraźniej szefowie Manchesteru United mieli pewne obawy związane z ewentualnym przyjściem Argentyńczyka, bo nie wierzę, by ta kandydatura nie była brana pod uwagę, zwłaszcza że do Interu powędrowali Lukaku i Sanchez.

Z drugiej strony Manchester United jest taką marką z takimi zasobami, że może zwyczajnie znaleźć sobie piłkarza, który zagwarantuje odpowiednią liczbę goli. Chociaż niekoniecznie musi to być uznany, doświadczony gracz. Przypominam, że Ronaldo nie przychodził jako gwiazda, tylko młody utalentowany zawodnik. Dziś wszyscy chwalą Daniel James'a, a chwilę temu nikt nawet nie pomyślał o tym piłkarzu w kontekście gry w United. Teraz dużo mówi się chociażby o Hallandzie z Salzburga. Ktoś powie, że to ryzyko. Jasne, tylko pragnę zauważyć , że ono istnieje zawsze. Kiedy Manchester brał Alexisa Sancheza wszyscy piali z zachwytu, bo w teorii był piłkarz, który dawał gwarancje goli i asyst. I wiemy, jak to się skończyło.

Źródło artykułu: