Sonny Kittel. Na boisku nie wciska kitu
Od niemieckiej federacji dostał nagrodę dla najwybitniejszego zawodnika młodego pokolenia. Później były dwie poważne kontuzje. Po kilku latach Sonny Kittel, Polak urodzony w Niemczech, odbudował karierę i chce zagrać w kadrze Jerzego Brzęczka.
Piłkarzem już wtedy interesowali się przedstawiciele polskiego związku, zawodnika chcieli sprawdzić trenerzy młodzieżowej kadry, ale Sonny Kittel nie miał polskiego paszportu i sprawa upadła już na samym początku.
Sebastian Mila. Gol, który zmienił piłkarza
26-letni piłkarz mówi po polsku, choć bardziej zaciąga po śląsku. Czasem brakuje mu słów, przekręci końcówki, ale wszystko rozumie i bez problemu się komunikuje. Ma stały kontakt z językiem, jest bardzo zżyty z dziadkami, mamą i bratem, z którymi rozmawia w ojczystym języku. Jak twierdzi, od zawsze czuł się Polakiem, dlatego dwa lata temu rozpoczął starania o ten dokument. Trochę nieporadnie, bo najpierw pomylił paszport z potwierdzeniem obywatelstwa, ale co ważne - zrobił to sam z siebie, nie miał kontaktu z żadnym selekcjonerem.
- Lada moment będę go miał. Dosłownie kilka dni temu moja mama była w konsulacie w Monachium. Usłyszała od pani tam pracującej, że wszystko jest gotowe i razem z moim młodszym bratem Sammym, który złożył wniosek razem ze mną, dostaniemy paszporty za dwa, maksymalnie trzy tygodnie. Wszystko jest już załatwione, zapłaciliśmy, czekamy już tylko na odbiór dokumentów - powiedział Kittel w rozmowie z Marcinem Doboszem z "Przeglądu Sportowego".
Dziś to kluczowy piłkarz Hamburga SV. Do drużyny trafił latem i dostał numer 10. Właśnie na tej pozycji i na skrzydle czuje się najlepiej. To kreator gry: szybki, świetnie czujący się w grze kombinacyjnej i wymianie podań na jeden kontakt. Dobrze gra obiema nogami, jego atutem są też stałe fragmenty gry.
Kariera Kittela wyhamowała na samym początku, jeszcze w debiutanckim sezonie w Bundeslidze - po dwóch poważnych kontuzjach kolana. Formę mozolnie odbudował w FC Ingolstadt 04, ale od dwóch sezonów należy do najlepszych graczy 2. Bundesligi. Na zapleczu niemieckiej ekstraklasy w dwa lata strzelił 20 goli i miał 21 asyst. W obecnych rozgrywkach jeszcze bardziej podkręcił tempo - po dwunastu meczach ma 7 goli, a jego drużyna jest liderem 2. Bundesligi.
- Jeśli będę zdobywał bramki i odezwie się do mnie ktoś z PZPN z opcją, żebym dostał powołanie do reprezentacji Polski, będę bardzo szczęśliwy - deklaruje w "PS". Budzi to spore emocje. Dariusz Dziekanowski nazywa ten pomysł "kiepskim żartem", a Mateusz Borek, dziennikarz Polsatu, zarzuca byłemu reprezentantowi, że nie widział piłkarza na boisku. Tam Kittel nie wciska kitu. A polski paszport ma odebrać w listopadzie.
Liga Mistrzów. Napoli - Salzburg. Arkadiusz Milik w kapitalnej formie, ale to była droga przez mękę