Tak samo było za pierwszym razem. Wtedy - w grudniu 2016 roku Lewandowski trafił do bramki w meczu z Atletico Madryt, a następnie cały świat mu pogratulował. We wtorek w Monachium, to właśnie Polak strzelił pierwszego gola (Bayern wygrał z Olympiakosem 2:0) i ten sam świat znowu ruszył z gratulacjami. Bo dziecko Roberta Lewandowskiego, najlepszego strzelca w Europie, piątego strzelca w historii Ligi Mistrzów (gol z Olympiakosem był jego 59.), niekwestionowanej gwiazdy światowych boisk i być może najlepszego polskiego piłkarza w historii - to sprawa międzynarodowa.
A najważniejsze, żeby w tym blasku fleszy, wśród paparazzich czekających za rogiem i fanów oczekujących jakiejkolwiek reakcji, najzwyczajniej w świecie i po ludzku - nie dać się zwariować. Lewandowski w rozmowie z WP SportoweFakty (CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ) mówił: - W Polsce często myśli się, że dziecko sportowca rozprasza, ale to mit. Przy dziecku łapię dystans, szybko czyszczę głowę. Nic mi nie przeszkadza, nie dekoncentruje. Proszę spojrzeć, jak na Zachodzie piłkarze szybko decydują się na dzieci. Sportowcy chcą mieć uporządkowane życie rodzinne, to na dłuższą metę każdemu służy. Córka daje mi dodatkową energię, moc. Wcześniej cieszyłem się, kiedy koledzy opowiadali mi o dzieciach, teraz wiem, że nie do końca rozumiałem, o co im chodzi. To dociera dopiero, kiedy masz dziecko.
A potem dodał, jak bardzo docenia, ile w życiu ma szczęścia. Jak cieszy się z tego, że wokół niego wszyscy są zdrowi. - W ostatnim czasie moim znajomym urodziły się bliźniaki - jedno dziecko ważyło 900 gramów, drugie trochę ponad kilogram. Bywałem u nich, słuchałem o kolejnych operacjach. To jest życie, to się liczy, na takie cierpienie pęka serce, a nie na opowieści, że ktoś kogoś za plecami obgaduje. Często zajmują nas błahe sprawy, które z braku poważnych problemów, urastają do wielkich, a życie jest prawdziwe - mówił piłkarz.
Zobacz wideo: kosmiczna passa Lewandowskiego
To pewnie też dlatego, że w tym prawdziwym życiu on i jego żona znajdowali więc czas, żeby pomagać innym. Żeby przekazać pół miliona złotych na Centrum Zdrowia Dziecka, a potem te dzieci odwiedzić. Albo - jak w przypadku mającego przerośniętą prawą półkulę mózgu małego Cypriana - dołożyć się do operacji, po której dziś chłopczyk biega, skacze i mówi. A koszulkę Lewandowskiego w swoim mieszkaniu w Kielcach, trzyma w specjalnym kartonie. I pozwala dotykać tylko przy specjalnych okazjach.
W takich gestach nie widzisz robota, zaprogramowanej na strzelanie goli maszyny, tylko zwykłego człowieka. Który po prostu może trochę więcej.
Choć oczywiście, na boisku może najwięcej. Robert Lewandowski w wieku 31 lat być może osiągnął swoją najlepszą formę. Nie ma dziś w Europie bardziej skutecznego snajpera. Nie ma też chyba drużyny tak bardzo uzależnionej od jednego piłkarza, jak Bayern od Polaka.
I choć mistrz Niemiec ma swoje problemy, choć właśnie zwolnił trenera, to Lewandowski przeżywa piękny czas. A będzie jeszcze piękniej!