Liga Mistrzów: Dinamo Zagrzeb - Szachtar. Nenad Bjelica: VAR niszczy emocje

Getty Images / Simon Stacpoole/Offside / Na zdjęciu: Nenad Bjelica
Getty Images / Simon Stacpoole/Offside / Na zdjęciu: Nenad Bjelica

- Mamy charakter, gramy do ostatniej cząstki siły - zapewnił Nenad Bjelica po meczu LM pomiędzy Dinamo Zagrzeb a Szachtarem Donieck (3:3). Chorwacki trener skrytykował też technologię VAR oraz zadeklarował, że jego piłkarze wywalczą awans z grupy.

Dinamo Zagrzeb zremisowało 3:3 (1:1) z Szachtarem Donieck w niezwykle dramatycznym meczu 4. kolejki rundy grupowej Ligi Mistrzów. - Rywal w Charkowie zdobył 2 gole z 3 sytuacji, a u nas 3 z 4. Na tym poziomie to karygodne - grzmiał Nenad Bjelica po ostatnim gwizdku arbitra.

Były trener m. in. Lecha Poznań nie krył przy tym swojej wściekłości na sytuację z ostatniej akcji spotkania, gdy sędzia podyktował rzut karny za faul na bramkarzu Andriju Piatowie w "szesnastce" jego drużyny. - Mam silną opinię na temat VAR, odkąd pracowałem w Polsce. Myślę, że całkowicie niszczy emocje. Mówię oczywiście ogólnie o sytuacji, bo w tym wypadku była "jedenastka". Jednak nie za przewinienie na Taisonie, które pierwotnie wskazał, lecz łokieć Kevina Theophile-Catherine'a - podkreślił.

- Popieram technologię VAR, oceniając zaplecze, gdy trzeba np. sprawdzić czy piłka przekroczyła linię bramkową. Jednak w każdy weekend oraz środę widzimy jak złe i niezrozumiałe są jego decyzje we Włoszech, Anglii, Lidze Mistrzów. I dlatego mówię, że jestem temu przeciwny. Sędzia raz interpretuje sytuację w ten sposób, za drugim inaczej. Wybierzcie dowolny mecz, a ja znajdę wam w nim przeoczone faule na rzuty karne. W tym widać bezsens. Niby wprowadziliśmy coś "nieomylnego", a mamy jeszcze więcej błędów! Dlatego też nie potrzebuję wideoweryfikacji. Lepiej popełnić błąd i zaakceptować go, bo wszyscy je popełniamy, a arbiter to też człowiek - pieklił się dalej Chorwat.

ZOBACZ WIDEO: Wisła Kraków w poważnym kryzysie. "Dzieje się coś dziwnego"

Bjelica był ogólnie zadowolony z postawy Dinama. Zauważył, że jego podopieczni weszli w mecz trochę nerwowo, ale po golu zmienili sposób bronienia i ogólnie byli lepsi od Szachtara. Nie był nawet szczególnie zły za samo wypuszczenie wygranej w doliczonym czasie gry. - Niestety, to jest futbol. Przeciwnik porzuca blokadę i ryzykuje wszystko, wysyłając nawet bramkarza do ataku. To prowadzi do tłumu w polu karnym i taki strzał oraz "jedenastka" mogą się zdarzyć. Nie mam na co narzekać - zaskoczył spokojem.

Czytaj dalej: Gwiazdy KSW 51 dopingowali Dinamo

Kiedy zaś jeden z dziennikarzy zasugerował, że ekipie ze stolicy Chorwacji zabrakło odpowiednich cech, charyzmatyczny szkoleniowiec znów wpadł w złość. - Nie akceptuję tego, nie wspominaj o tym wcale! Mamy charakter, gramy do ostatniej cząstki siły! To pierwszy i ostatni mecz, gdzie w ten sposób straciliśmy punkty - zadeklarował.

- Myślę, że byliśmy lepszym zespołem w obu spotkaniach i zasłużyliśmy na zwycięstwo zarówno w Charkowie, jak i teraz. Zdobyliśmy jednak tylko po punkcie, które dają nam jednak szanse na awans i jestem absolutnie przekonany, że to się uda. Doceniamy rywali, wszyscy są bardzo silni i karzą najmniejszym brakiem koncentracji. Ale idziemy dalej z dużą pewnością siebie i wiarą w sukces - zakończył Bjelica.

Komentarze (1)
avatar
KORGG
7.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A po co komu te chore emocje? Piłkarz ma wariować, wymachiwać koszulką półnagi, bo strzelił gola? Po to gra, a cieszyć się można naprawdę dopiero po wygranym meczu. VAR obsługują ludzie więc cz Czytaj całość