4 gole i 6 asyst - tak przedstawiają się statystyki Jadona Sancho w Borussii Dortmund w obecnym sezonie. Wprawdzie liczby bronią reprezentanta Anglii, to w ostatnich tygodniach zawisły nad nim czarne chmury.
Sancho został bowiem publicznie skrytykowany przez trenera Luciena Favre'a i dyrektora sportowego Michaela Zorca za swoje podejście do treningów (więcej TUTAJ). Przypomnijmy, że został ukarany przez klub grzywną w wysokości 100 tysięcy euro za dwukrotne spóźnienie na zajęcia.
Na dodatek został na pewien czas odstawiony od kadry BVB (więcej TUTAJ). Ostatecznie Sancho wrócił do składu, jednak w ostatnim hicie kolejki z Bayernem Monachium (0:4) został zmieniony już w 36. minucie, co było upokorzeniem dla młodego piłkarza.
Zobacz wideo: kosmiczna passa Lewandowskiego
To miało sprawić, że 19-latek podjął decyzję i zamierza pozostać w stolicy Westfalii tylko do zakończenia obecnego sezonu - przekonuje "Daily Mail".
A chętnych na zakup skrzydłowego nie brakuje. Tylko w ostatnich tygodniach w jego kontekście wymieniano takie kluby jak Real Madryt, Manchester City i Liverpool. Gazeta przekonuje, że to właśnie The Reds mają największe szanse na pozyskanie Sancho.
Choć w 2017 roku Borussia zapłaciła za Anglika śmieszną jak na jego umiejętności kwotę ośmiu milionów funtów, teraz chce otrzymać za niego ponad 10 razy więcej. "Daily Mail" pisze nawet o 100 milionach funtów.
To może stanowić pewien problem dla LFC, które dysponuje już potężną siłą w ataku. Mohamed Salah, Sadio Mane i Roberto Firmino gwarantują drużynie znakomite liczby i Liverpool nie ma potrzeby wydawania tak ogromnych pieniędzy. Klub liczy na dogadanie się z BVB i obniżenie żądań.