Teraz to Hansi Flick jest frontmanem. Ustala skład zespołu, kolejność utworów i dyryguje najpopularniejszą orkiestrą w Niemczech. Bayern Monachium to "FC Hollywood", od którego wymaga się więcej. To ma być formacja, która ma grać najpiękniej i zdobywać przy tym wszystkie trofea.
54-latek przyzwyczajony do pracy w cieniu, znalazł się w innej sytuacji. Od 2006 do 2014 roku Flick był asystentem selekcjonera, Joachima Loewa, najważniejszego trenera w Niemczech. Był jego prawą ręką, o której media mówiły nieporównywalnie mniej. Idealnie wtapiał się w tło. Niemal zawsze ubierał się tak samo jak Loew. Był jak typowy członek sztabu, w którym najważniejszy jest pierwszy trener.
Na zgrupowaniach Flick skupiał się na pracy, podpowiadał trenerowi. I miał na niego wpływ. To jego zasługą była poprawa stałych fragmentów gry zaraz przed mundialem w Brazylii, które okazały się kluczowe. Po powrocie z turnieju były piłkarz Bayernu został najmłodszym honorowym obywatelem swojego rodzinnego Bammental. Burmistrz miejscowości napisał, że "ma coś, czego nie da się nauczyć - serce po właściwej stronie".
Obrót o 180 stopni
Lepiej czuł się, gdy był z piłkarzami i w weekendy dostawał kolejne zastrzyki adrenaliny. Po pracy jako dyrektor sportowy reprezentacji Niemiec, a potem kierownik Hoffenheim potrzebował odpoczynku. Z tej drugiej zrezygnował po prawie ośmiu miesiącach. - Korzystam z wolnego czasu, jeżdżę na rowerze górskim, dbam o formę - opowiadał na bezrobociu dla "Sport1" - Rozmawiam też z kolegami o tym, jak rozwija się piłka nożna.
[b]ZOBACZ WIDEO: strzeleckie wyczyny Lewandowskiego
[/b]
Wypoczęty i bogatszy o wiedzę wrócił do trenowania. Przed startem obecnego sezonu dostał telefon z Monachium. Niezbyt doświadczonemu Niko Kovacowi, który nieco szczęśliwie zdobył mistrzostwo i puchar Niemiec, potrzebny był ktoś, kto pomoże z tylnego siedzenia. Nawet to nie pomogło, bo Chorwat resztki autorytetu stracił w lutym w Liverpoolu, gdy kazał piłkarzom murować bramkę, zamiast grać jak równy z równym.
Kovac mocno trzymał się swoich zasad. Gracze nie pałali entuzjazmem, gdy kolejny raz na treningach kazał im jeździć na rowerze. Jego atutem nie było też utrzymywanie dobrych kontaktów z piłkarzami. Kiedy sami przyszli ze skargą do Uliego Hoenessa, 48-latek zrezygnował z pracy.
-> Nowy talizman Lewandowskiego. Druga para butów na treningu
Wszystko, co było wadami Kovaca, okazało się ogromnymi zaletami Flicka. Odkąd Niemiec zastąpił Chorwata, Bayern wygrał cztery mecze przy niebywałym bilansie bramkowym 16-0. Nikt nie miał tak dobrego startu na ławce Bawarczyków. Piłkarze się odblokowali i znowu zaczęli grać ofensywnie, po drodze rozgromili już Borussię Dortmund (4:0) i Crveną Zvezdę Belgrad (4:0). Raphael Honigstein, uznany niemiecki dziennikarz, napisał nawet, że takich Bawarczyków nie widział od odejścia Pepa Guardioli w 2016 roku.
Tymczasem prowizoryczna obrona skutecznie zamurowała bramkę. To jest dopiero wyczyn. Rolę stoperów musi pełnić nominalny pomocnik, Javi Martinez i lewy obrońca, David Alaba. Po lewej stronie nieźle radzi sobie z kolei Alphonso Davies, skrzydłowy.
Jak Heynckes
- Flick jest nieco podobny do Juppa Heynckesa - przyznał Robert Lewandowski cytowany przez "TZ" - Ma porównywalne podejście i kontakt z piłkarzami. Wyróżnia go też empatia. Wiemy, że trener jest z nami i chce nam pomóc. Dlatego wszyscy chcemy iść do przodu i walczyć razem.
- Dobrze dogadywał się z nami już jako asystent Kovaca - komplementował Flicka też Philippe Coutinho - Ma talent, który polega na tym, że każdy zawodnik rozumie, że jest ważnym elementem zespołu. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać mało istotne, ale stanowi podstawę wszystkiego, co dzieje się na boisku.
Flick, tak jak ostatnio Heynckes, jest traktowany jako opcja tymczasowa. A i tak od razu zjednał sobie szatnię i poprawił grę.
Jednak Bayern ciągle szuka pełnoprawnego następcy Niko Kovaca. W ostatnim czasie najczęściej w tym kontekście pojawia się nazwisko zwolnionego z Tottenhamu, Mauricio Pochettino. Flick dostał gwarancję, że będzie pracował co najmniej do końca roku. Ale jeśli negocjacje z nowym nazwiskiem będą się przeciągać, a zespół dalej będzie grał tak efektownie, może nastąpić zmiana planów.
- Mogę sobie wyobrazić, że będę trenerem Bayernu dłużej, również po świętach - przyznał Flick - Lubię pracować z zespołem, dlatego dobrze funkcjonuje mi się z tą świadomością. Podoba mi się tu.
Losy obecnego trenera mistrzów Niemiec rozstrzygną się na przełomie 2019 i 2020 roku. Wtedy do zarządu wejdzie Oliver Kahn. Według jego wizji klub powinien wyjść poza nazwiska i zadać sobie pytanie - jaki futbol ma prezentować Bayern i jaki trener do niego najlepiej pasuje? Dopiero takie nazwisko będzie mogło zacząć nową erę klubu.
Czytaj też: Losowanie Euro 2020. Polska czeka na prawdziwą petardę