Jagiellonia Białystok przegrała 1:2 (0:1) z Rakowem Częstochowa w wyjazdowym meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy. Było to dla niej tym bardziej bolesne, że zwycięski gol padł w ostatniej akcji. - To już kolejne spotkanie, w którym tracimy bramki z przypadku i głupio gubimy punkty - denerwował się Bartosz Bida w rozmowie z dziennikarzami.
18-latek zagrał w podstawowym składzie Jagi. Tym razem jednak nie na skrzydle. Zastąpił bowiem kontuzjowanego Patryka Klimalę, który nie dostał zgody lekarzy na występ. - Szkoda, że tak wyszło. Chociaż to dało mi szansę gry na pozycji napastnika. I myślę, że poszło nieźle. Oczywiście zawsze może być lepiej, ale najważniejsza jest strzelona bramka - podkreślał.
Młody piłkarz Jagi pokonał Jakuba Szumskiego w 28. minucie po zagraniu od Jesusa Imaza. Był to silny strzał tuż przy ziemi, ze skraju pola karnego. - Dotąd to moja najładniejsza bramka w Ekstraklasie. Wcześniej bowiem zdobywałem je tylko w takich sytuacjach, w których musiałem trafić. Problem w tym, że nic nam nie dała - zaznaczał.
Miłe złego początki. Piękną koronkową akcję wykończył Bartek Bida. Nie wystarczyło to jednak, aby zgarnąć przynajmniej jeden punkt.
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) 1 grudnia 2019
Skrót meczu ->https://t.co/oiMd6LQJZ5 pic.twitter.com/FHSlUdIvmR
Przed rozpoczęciem meczu kibice Jagiellonii mieli spore wątpliwości, czy Bida poradzi sobie z dużo silniejszymi i wyższymi obrońcami. To nie było proste zadanie, ale zaprocentowało doświadczenie z Fortuna I ligi. - Wiedziałem, że to będzie trochę inna gra niż z nieco niższym rywalem. Można jednak wykorzystywać przestrzeń - tłumaczył.
Czytaj także: Mocna wypowiedź Grzegorza Sandomierskiego po porażce z Rakowem
Samo spotkanie podsumował zaś krótko. - Na pewno druga połowa w naszym wykonaniu jest do poprawy. Bardzo żałujemy, że tak to się skończyło - zakończył młodzieżowy reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Trener Szwedów wspomina mecz z Polską: "Tomaszewski obronił karnego. Wygraliście 1:0. Nie lubię tego"