Serie A. 10 minut Szymona Żurkowskiego, czyli nie tak to miało wyglądać

Getty Images / Na zdjęciu: Szymon Żurkowski
Getty Images / Na zdjęciu: Szymon Żurkowski

Nie tak miała wyglądać kariera Szymona Żurkowskiego po transferze do Fiorentiny. Polski piłkarz chyba stracił ostatnie pół roku, bo tak trzeba nazwać 10 minut gry jakie otrzymał w tym sezonie.

Najpierw było wejście z bramą do ekstraklasy w Górniku Zabrze, zachwyty zewsząd, gole i asysty, aż wreszcie UEFA nazwała go nowym Zbigniewem Bońkiem. Następnie transfer do Fiorentiny i udany występ na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w reprezentacji Czesława Michniewicza.

A już udanym występem przeciwko Włochom Szymon Żurkowski w świetnym stylu przedstawił się przed nową publicznością. Okazuje się jednak, że jeden z najbardziej utalentowanych polskich pomocników, o którego powołanie do kadry Jerzego Brzęczka jeszcze kilka miesięcy temu apelowali znani dziennikarze, zmarnował ostatnie pół roku.

- Nawet fani Fiorentiny są zdziwieni całą sytuacją - mówi nam Giulio Dispensieri z fiorentinanews.com. - Wszyscy spodziewaliśmy się, że będzie grał zdecydowanie więcej - dodaje inny włoski dziennikarz Pietro Lazzerini.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Wyjście z grupy obowiązkiem Polaków. "Większość mówi, że awansujemy"

Czym Włosi są zaskoczeni? A no tym, że w pierwszych 14 kolejkach obecnego sezonu Żurkowski pojawił się na boisku tylko dwa razy, za każdym razem wchodząc z ławki. Wyszło z tego bardzo niewiele. Słownie - dziesięć minut.

Obecną sytuację polskiego pomocnika we Florencji najlepiej oddaje niedawny mecz z Hellas Werona. Z powodu kontuzji wypadli Luca Castrovilli, Eric Pulgar i Marco Benassi - trzej rywale Żurkowskiego do gry w "11". Zamiast na niego, trener Vincenzo Montella wolał jednak postawić na Cristoforo.

Piątek i Ibrahimović razem na boisku? Były trener Milanu: to możliwe. Czytaj więcej--->>>

- Przed tym spotkaniem wydawało się wszystkim, że wreszcie dostanie prawdziwą szansę. Montella zaskoczył jednak i postawił na Cristoforo, który w Serie A nie grał od prawie 500 dni. No i nie wyszło to drużynie na dobre - ocenia Lazzerini.

Dziennikarze związani z klubem z Florencji są zdziwieni, bo ciągle słychać o dobrej postawie Żurkowskiego na treningach, w przerwie reprezentacyjnej rozegrał też 90 minut w sparingu Violi. - Wprawdzie nie widzimy całych sesji treningowych, ale słyszałem, że wygląda bardzo dobrze, jest chwalony za profesjonalizm - dodaje dziennikarz.

Zaskoczenia nie kryją także kibice Fiorentiny, w mediach społecznościowych pojawia się wiele wpisów dot. braku gry Żurkowskiego, z którym wiązano niemałe nadzieje. - My się dziwimy, dziwią się też kibice. Jego sytuacja jest naprawdę trudna, być może wpływ na nią miały zmiany w klubie - zastanawia się Dispensieri.

Rzeczywiście, wiosną na Artemio Franchi doszło do rewolucji. Transfer Żurkowskiego został zatwierdzony w styczniu, gdy trenerem pierwszej drużyny był Stefano Pioli, a dyrektorem technicznym Pantaleo Corvino. Gdy Polak pojawił się we Florencji na pierwszy trening, nie było już żadnego z nich.

Miało to też związek ze zmianami właścicielskimi - wiosną Fiorentinę przejął Rocco Commisso, mający wielkie plany. W październiku agent piłkarza Jarosław Kołakowski tłumaczył, że gdyby wiedział o planowanej rewolucji w klubie, Żurkowski pozostałby w Górniku jeszcze na co najmniej pół roku.

- Pojawił się nowy właściciel i zaczął dokonywać dużych transferów - mówił. I rzeczywiście, Commisso ściągnął do klubu duże nazwiska, pojawili się Frank Ribery, Kevin-Prince Boateng a także wspomniany Pulgar i Milan Badejl, czyli nowi rywale dla Żurkowskiego do gry.

Debiut Polaka nastąpił w ważnym momencie, bo w końcówce spotkania z Juventusem, przy stanie 0:0. Wydawało się, że jeśli Montella wpuszcza 22-latka w tak istotnym meczu, to tym bardziej powinien mu dać szansę w kolejnych spotkaniach ze słabszymi rywalami. Niestety, po miesiącu nastąpił jeszcze tylko epizod w meczu z Udinese. I to by było na tyle.

Żurkowski nie jest zadowolony ze swojej sytuacji i trudno się dziwić. W ostatnich tygodniach pojawiły się doniesienia, że pomocnik chce odejść na wypożyczenie (więcej TUTAJ). W grę jednak nie wchodzi raczej powrót do Górnika Zabrze, ale pozostanie w Italii. To też sugerują mu Włosi.

- Powrót do Polski może być błędem. On musi rozwinąć się taktycznie, i to tu, we Włoszech, żeby zasłużyć na grę w Fiorentinie. Wiele jednak będzie zależało od sytuacji Montelli - przekonuje Lazzerini. A trener Violi rzeczywiście siedzi na gorącym krześle.

Drużyna spisuje się bowiem fatalnie jak na zapowiedzi i plany Commisso. W tabeli Serie A zajmuje odległą 13. pozycję, przegrała trzy ostatnie spotkania. Fani coraz głośniej domagają się zwolnienia Montelli. Nowy trener mógłby dać szansę Żurkowskiemu, ale to tylko domysły. Właściciel zapowiedział na razie, że szansę otrzyma obecny trener i poprowadzi drużynę w najbliższych spotkaniach.

Dlatego trudno spodziewać się zmiany sytuacji Polaka w klubie i półroczne wypożyczenie może okazać się słuszne. Zwłaszcza, jeśli myśli o grze w reprezentacji Polski. W ostatnich miesiącach Jerzy Brzęczek pokazał, że nie boi się stawiać na młodych zawodników, tak jak Sebastian Szymański czy Krystian Bielik.

Żurkowski ma z kogo brać przykład - Bartłomiej Drągowski długo nie miał czego szukać na Artemio Franchi. Uratowało go półroczne wypożyczenie do Empoli. Po powrocie trafił do "11" i dziś jest jednym z niewielu chwalonych zawodników tej drużyny.

We wtorek Fiorentina wygrała mecz Pucharu Włoch z drugoligową Cittadellą (2:0). Szymon Żurkowski nie pojawił się na boisku.

Źródło artykułu: