W ubiegłą sobotę Kamil Grosicki stawił się na "kacu" na treningu Jagiellonii. Szkoleniowiec popularnej Jagi nie miał żadnych wątpliwości co do tego jak postąpić z pomocnikiem i odesłał go do zespołu Młodej Ekstraklasy. Jagiellonia wyjechała we wtorek na zgrupowanie do Olecka. Grosickiego w kadrze na ten wyjazd zabrakło.
Głos w sprawie wybryku jednej z największych gwiazd białostockiego zespołu zabrał kapitan Tomasz Frankowski. Doświadczony snajper nie pozostawia suchej nitki na Grosickim. "Franek" uważa, że Grosicki już nigdzie nie otrzyma takiej szansy, jaką dała mu Jagiellonia i trener Michał Probierz.
- Otrzymał w Jagiellonii wielkie zaufanie, którego nie dostał i nie dostanie w żadnym klubie w Polsce. Nie mówiąc już o Zachodzie. Kamil wszystko dostał na tacy i zawiódł nas wszystkich ostatnim wybrykiem. Wydaje się, że Jagiellonia jest ostatnią pomocną dłonią jaka została do niego wyciągnięta - ocenia Frankowski.
Grosicki od początków swej profesjonalnej kariery miewał problemy. Najpierw słynął z zamiłowania do gry w kasynie. Z tego tytułu miał problemy w Legii Warszawa. W końcu został wypożyczony do FC Sion, jednak w Szwajcarii także miejsca długo nie zagrzał. Gdy powrócił do Polski, wydawało się, że jego nieźle zapowiadająca się kariera jest już skończona.
Wówczas rękę do piłkarza wyciągnęła Jagiellonia Białystok. Sobotni występek może mieć jednak bardzo poważne konsekwencje bowiem szkoleniowiec zespołu słynie z surowości i konsekwencji w działaniu. - Jak teraz się wyłoży, to trzeba będzie, niestety, powiedzieć jedno: debil! Bo innego określenia nie sposób znaleźć - podsumowuje bez ogródek Frankowski.