Jagiellonia Białystok przegrała 0:1 (0:1) z KGHM Zagłębiem Lubin w meczu 18. kolejki PKO Ekstraklasy. - Nie wiem jak to ocenić, na pewno nasza gra wyglądała bardzo źle. Nie mogliśmy stworzyć żadnej sytuacji. Do przerwy wyglądaliśmy fatalnie, później nieco lepiej, ale ogólnie i tak było słabiutko - mówił dziennikarzom Ivan Runje.
- Po pierwszej połowie byłem bardzo zły na zespół. To jak w niej wyglądaliśmy... Naprawdę nie dało się na to patrzeć. Zero agresywności, nie było zupełnie niczego. Nie chcieliśmy grać. 2-3 podania z tyłu i tyle, nikt nie szukał rozegrania akcji. Wtedy, jak zresztą i w całym sezonie, pokazaliśmy że jesteśmy zespołem bez jaj - grzmiał dalej Chorwat.
Jeden z przepytujących zastanawiał się, czy problem postawy i słabych wyników Jagi nie jest wynikiem atmosfery w środku drużyny. 28-latek wykluczył jednak taką możliwość. - Nie ma żadnych konfliktów. Myślę, że po prostu pojedynczo nasze charaktery nie współgrają. U nas jak nie idzie, to po prostu nic nie potrafimy zrobić. Oczywiście czasem można to zrozumieć, ale przynajmniej pokażmy walkę! A nie cały tydzień się przygotowujemy, rozmawiamy, śmiejemy się, a po wyjściu na murawę znikamy. Dajemy rywalom miejsce do gry, nie tworzymy sytuacji. Nie wiem co trzeba zrobić, ale to musi się zmienić - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)
Mecz z Zagłębiem był pierwszym w PKO Ekstraklasie, w którym Runje obejrzał czerwoną kartkę. Było to wynikiem drugiego upomnienia w 54. minucie, za co wiele osób nie kryło złości. - Nie chcę go ani bronić, ani krytykować. Na pewno jednak doświadczony obrońca w ciągu 5 minut nie może sobie pozwolić na 2 "żółtka". Powinien zachować trochę więcej rozwagi. Szczególnie, że inaczej jest przerwać akcję pod własnym polem karnym i zapobiec stracie gola, a co innego faulować na połowie przeciwnika. Niemniej widziałem po jego reakcji w szatni, że to przeżywa - powiedział Ireneusz Mamrot podczas konferencji prasowej.
Czytaj więcej: Mamrot uważa, że jego zespół objął paraliż
- Rzeczywiście, byłem sfrustrowany i nie zachowałem zimnej krwi. Nie chciałem jednak źle, moim zamiarem było jedynie pomóc drużynie. I w sumie na koniec mogę powiedzieć, że to trochę się udało, bo ta czerwona kartka obudziła nas. Lepiej zagraliśmy w dziesięciu niż w jedenastu. Niemniej nie taki był plan - dodawał Chorwat.
Warto dodać, że porażka Jagiellonii postawiła pod dużym znakiem zapytania dalszą przyszłość Mamrota. Piłkarze nie chcieliby jego zwolnienia, nawet po solidnych burach jakie usłyszeli w szatni w przerwie i po meczu. - Trener był bardzo zły, padło wiele mocnych słów. Nie chcę jednak za dużo o tym mówić. To zostaje między nami. Powiem tylko, że ja to rozumiem. To normalne, trzeba tak reagować - zauważył Runje.
W niedawnej rozmowie z WP SportoweFakty chorwacki stoper Jagi mówił o chęci utrzymania dystansu do ligowej czołówki w tym roku. To się nie udało, a na domiar złego zespół wypadł poza najlepszą "8". - Odkąd tu jestem, nigdy nie mieliśmy tak ciężko. W szatni asystent trenera Rafał Grzyb powiedział nam jednak, że to co się teraz dzieje to jest nic. Jak będziemy przegrywali następne mecze, to będzie trudniej i pojawi się jeszcze większa presja ze strony kibiców. Przed nami więc naprawdę ciężki okres - wyjawił.
- Wiem, że ja czy Taras Romanczuk jesteśmy liderami tej drużyny. Rozmawiamy z piłkarzami, próbujemy coś naprawić. Każdy z nas musi jednak najpierw pogadać sam ze sobą o tym, czego naprawdę chcemy. Później trzeba będzie pokazać charakter, bo przecież nie jesteśmy tak złymi piłkarzami. A przynajmniej na papierze nie wygląda to tak źle. I musimy wierzyć, że to wszystko się odwróci. Na razie to taki okres... Chociaż nie ukrywam, że jestem wściekły na wszystkich: siebie, swoich kolegów itd. Ale nie ma co nad tym myśleć, trzeba zasuwać w następnym meczu. To jest najważniejsze - uzupełnił Runje na zakończenie.