[b]
Zacznę od małej prowokacji.[/b]
Jarosław Niezgoda: Proszę.
Zrobi pan większą karierę niż Krzysztof Piątek?
Dwa lata temu byliśmy na podobnym etapie, można się było zastanawiać, kto dalej zajdzie, ale Krzysiek wyjechał do Włoch, a ja do szpitala. Teraz jesteśmy na innym poziomie, Krzysiek jest półkę wyżej.
Często porównuje się wasz potencjał.
Widzimy, pół roku czy rok, to w piłce bardzo dużo. Trzeba mu pogratulować, że tak świetnie sobie radzi we Włoszech. Też liczę, że przyjdzie i na mnie czas, że wyjadę za granicę do mocnego klubu i zacznę odgrywać tam poważną rolę. No chyba, że z Legią awansujemy do Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: Anna Lewandowska opuściła gardę. Powiedziała o pieniądzach, strachu i roli religii w życiu
Był pan już naprawdę wysoko i spadł na poziom...
Zero?
Tak się pan czuł?
Po tych wszystkich kłopotach ze zdrowiem czułem się najsłabszym ogniwem w Legii, zawodnikiem odstawionym. Chłopaki zasuwali, a trener mówił do mnie: "Jarek, ty sobie pożongluj z boku". Nie dawałem też podstaw, żeby było inaczej, nie byłem w formie, fizycznie odstawałem.
Co pan wyciągnął dla siebie z tego okresu?
Więcej koncentruje się na prostych rzeczach przed treningiem, na rozciąganiu, pobudzeniu ciała przed zajęciami.
Czasem zarzuca się panu, że za mało biega w meczu. Trener Vuković mówił kiedyś, że potrzebuje pan sporo czasu na regenerację.
Powiem tak: mam taką mowę ciała, że wyglądam na zmęczonego nawet, gdy jestem wypoczęty. Mogę mieć i sześć dni wolnego, a trener pyta, czy wczoraj ćwiczyłem, czy wszystko okej. W meczach raczej nie robię wślizgów, nie biegam od obrońcy do obrońcy, czasem kiedy w telewizji widzę, jak to wygląda, zastanawiam się, co ja robię, że na miejscu trenera zdjąłbym tego Niezgodę. Mówiąc poważnie, trzeba mądrze biegać, napastnik musi być tam, gdzie powinien, w centrum zainteresowania, żeby strzelić gola. Wiadomo jak to wygląda: jak nie strzelę, to nie biegałem, grałem słabo. A jak strzelę jednego, albo dwa, to Jarek geniusz.
A teraz jest pan z siebie zadowolony? Ma pan już 11 goli w lidze.
Tak, po takiej przerwie, gdzie były obawy, czy dam radę wrócić do formy, pokazałem, że mogę wejść nawet na wyższy poziom. Mam nadzieję, że jeszcze coś dorzucę w tym roku, ale wstydu nie ma.
To forma jak sprzed kontuzji?
Myślę, że tak. Jeżeli chodzi o bramki, nawet lepsza. Dynamika i cechy motoryczne są na tym samym poziomie. W końcu mogę trenować normalnie, a nie jak wcześniej, kiedy co chwilę wypadałem na kilka dni. W meczu z ŁKS-em coś przeskoczyło mi w głowie, zdobyłem dwie bramki, zmieniło się podejście, wrócił luz, odblokowała się głowa.
Ale ostatnie spotkanie ze Śląskiem Wrocław zaczął pan na ławce rezerwowych - po pięciu golach w pięciu meczach.
Cóż, trener miał taki pomysł, żeby zaatakować rywala agresywniej pressingiem. Ci którzy grali, lepiej pasowali do taktyki, dlatego usiadłem.
Liga Mistrzów. Arkadiusz Milik strzela jak Diego Maradona
Odejdzie pan z Legii? Takie są plotki.
To ja zapytam, skąd takie informacje? Czytałem, słyszałem, wiem coś o zainteresowaniach, obserwacjach, z Rosji, wcześniej z Ameryki było zapytanie o wypożyczenie. Prosiłem Marka Citkę, mojego agenta, żeby na razie za wiele mi nie mówił, ewentualnie po rundzie, czy po sezonie. A może i w ogóle nie dojdzie do transferu? Pół roku temu mogłem odejść, nawet chciałem, bo moja sytuacja w Legii była słaba. Byłem blisko Midtjylland, teraz nie muszę wyjeżdżać za wszelką cenę.
A chce pan, czy jednak daje sobie czas na rozegranie się?
Dobrze czuję się w Warszawie, ale jak pojawi się dobra opcja dla mnie i klubu, to zobaczymy. Też zależy mi, żeby Legia była zadowolona, żebym nie wyjechał za czapkę gruszek.
Ma pan ulubioną ligę?
Od zawsze moim celem była Bundesliga, fajnie byłoby tam zagrać.
O kadrze, powołaniu, czasem pan myśli?
Nie, nie.
Tytuł króla strzelców ekstraklasy byłby sygnałem dla selekcjonera. Na razie jest pan pierwszy w tej klasyfikacji razem z Gytkjaerem z Lecha.
No tak, ale... dwa lata temu, przed mistrzostwami świata, też był podobny temat. Jak szła ta formułka? O, już mam: "koncentruje się na najbliższym meczu". Złapałem sporo dystansu, podchodzę do takich tematów ze spokojem.
Niezgoda to dalej talent?
Czy młody talent? Ten czas minął, nie jestem jeszcze doświadczonym zawodnikiem, ale etap "młody" już za mną. Mam 24 lata, czuje, że to taki moment, w którym trzeba pokazać wszystko, co najlepsze, wycisnąć go, żeby pociąg mi nie odjechał.
Rozmawiał i notował Mateusz Skwierawski
Manchester City podkradł Polaka, teraz Jakub Bokiej szuka dla klubu talentów