Dariusz Tuzimek: Wyrok na "Fryzjera" niczego jeszcze nie kończy (felieton)

PAP/EPA / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Sąd ogłosil wyrok ws. kilkunastu byłych działaczy piłkarskich oskarżonych o korupcję w piłce nożnej
PAP/EPA / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Sąd ogłosil wyrok ws. kilkunastu byłych działaczy piłkarskich oskarżonych o korupcję w piłce nożnej

"Fryzjer" skazany. Wyroki wydane na 29 innych osób za ustawianie meczów piłkarskich. Ale już na takiego trenera młodzieżówki, Czesława Michniewicza, który setki razy kontaktował się ze skazanym, nie pada dziwnym trafem nawet cień podejrzeń.

W tym artykule dowiesz się o:

To ważny wyrok, ale warto wiedzieć, że nie oznacza wcale, że sprawa afery korupcyjnej została już całkowicie wyjaśniona, a wszyscy winni ukarani. Proces ciągnął się tak długo, że niektórzy oskarżeni nie dożyli do dnia werdyktu.

Poniedziałkowy wyrok sądu okręgowego (zresztą jeszcze nieprawomocny) kończy ten wątek w śledztwie, na pewno jednak nie kończy całej afery korupcyjnej w polskim futbolu. Na wyjaśnienie czekają jeszcze inne wątki, ale procesy dotyczące niektórych klubów nawet się nie rozpoczęły. Część zarzutów lada moment się przedawni, a część nawet już się przedawniła (np. w marcu 2019 roku przedawnił się zarzut dotyczący składania przez "Fryzjera" gróźb karalnych).

Sprawa ciągnąca się latami

Trudno w takiej sytuacji mieć poczucie, że dokonała się sprawiedliwość dziejowa, że "prawo nierychliwe, ale sprawiedliwe". Wyrok zapadł po 14 latach od zatrzymania - w czasie prowokacji policyjnej - sędziego Antoniego F., który forsę z łapówki schował w bagażniku, a konkretnie w kole zapasowym. Zdjęcia z zatrzymania były efektowne, ale na sprawiedliwość trzeba było trochę poczekać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił

Dziś już niewielu pamięta, kto wtedy był kim w polskim futbolu. Same imiona skazanych, z nazwiskami zredukowanymi do pierwszej litery, nic już nie mówią dzisiaj kibicom. Spośród dziennikarzy znakomicie w sprawie orientują się już tylko Dominik Panek, prowadzący bloga "Piłkarska Mafia", i Antoni Bugajski z "Przeglądu Sportowego" (autor, razem z Pawłem Rusieckim, głośnego artykułu "Lista Fryzjera").

Panek i Bugajski za swą działalność powinni dostać jakąś nagrodę dziennikarską, albo być z honorami wyróżnieni na "Gali 100-lecia" PZPN, bo przecież naprawdę naprawiali polską piłkę opisując korupcyjny proceder. Ale na PZPN-owskiej akademii ku czci własnej związek nie znalazł na nich miejsca, czasu, formuły, pomysłu. Nie wiem czego jeszcze? Może tylko chęci.

A szkoda, bo co prawda nie dziennikarze odkryli sprawę korupcji, tylko prokuratorzy z Wrocławia, ale dziennikarze - a przynajmniej nieumoczona w ten proceder ich część - ją wyjaśniali i nagłaśniali, pokazywali chore powiązania. Narażali się na szykany, na procesy sądowe, na stres, nerwy, konsekwencje finansowe i zawodowe, na groźby. Czy was nie dziwi, że listę skorumpowanych i skazanych za udział w aferze korupcyjnej możemy znaleźć nie na ogromnym i hojnie finansowanym portalu PZPN, a na prywatnym, finansowanym z datków, blogu Dominika Panka? Mnie nie. Środowisko piłkarskie było tak umoczone, że samo nigdy by się nie oczyściło. Nie było woli wyjaśnienia sprawy.

Umoczeni w korupcję nadal działają w futbolu

Wśród skazanych są członkowie zarządu PZPN, sędziowie, obserwatorzy, trenerzy, piłkarze, działacze. Jak myślicie, gdzie oni wszyscy są? Myślicie, że gniją w pierdlu? Nic bardziej błędnego, dalej działają w futbolu. Nie wszyscy oczywiście, ale spora część z nich. A to robią za ekspertów w telewizji, a to pracują z reprezentacją Polski, a to są współwłaścicielami klubów. Kręcą się w piłce i z niej dobrze żyją.

Dziś, gdy czytam, że to zapadł wyrok na szefa mafii piłkarskiej, uśmiecham się mimo woli. Bo "Fryzjer" nie miał w sobie nic z wdzięku "ojca chrzestnego", nie miał stylu włoskiego mafioso. Facet prosty, można nawet powiedzieć prostacki w zachowaniu, słownictwie. Wręcz obrzydliwy w swoim jestestwie. Ktoś napisał w komentarzach, że dziennikarze też byli zamieszani w korupcję w polskim futbolu. Tak, byli. Ale ten wątek nigdy nie był przedmiotem śledztwa wrocławskiej prokuratury. To jasne, że w korupcyjny ekosystem zamieszane były także media. Bez ich pomocy nie dałoby się kręcić tym bałaganem. Mechanizm był prosty: dziennikarz bronił publicznie skorumpowanego sędziego albo na łamach gazety, albo w programie telewizyjnym, bo tkwił w układzie. Dzięki temu sędzia, który był na usługach "Fryzjera", unikał odpowiedzialności, nie był karany przez struktury sędziowskie w PZPN.

"Zaprzyjaźniony" dziennikarz jakoś wytłumaczył podyktowanego z kapelusza karnego, albo gola strzelonego ze spalonego. I ten sędzia sędziował dalej. Przekaz medialny był kontrolowany, bo przecież nie było wtedy ani VAR-u, ani mediów społecznościowych, tylu programów itp. Obieg medialny był zamknięty i funkcjonował doskonale.

711 połączeń z obecnym trenerem reprezentacji

Tylko co jakiś czas zdarzały się, na finiszu sezonu, "niedziele cudów". Kibice ponarzekali, uczciwi dziennikarze coś napisali z przekąsem, ale dowodów nie było. Do czasu. Skazanie "Fryzjera" jest na pewno sukcesem prokuratury. Ale to, że duża grupa zamieszanych uniknęła odpowiedzialności, już takim sukcesem nie jest. Znam takich "dziennikarzy", którzy wychowali się niemal siedząc "Fryzjerowi" na kolanach. Jeden z nich, gdy byłem wicenaczelnym w "Przeglądzie Sportowym", długo zabiegał, żebym porozmawiał z "Fryzjerem", z którym był mocno zakumplowany. I bywał u niego w gościnie. Widać było, że pilnuje interesów "Fryzjera". Dziś ten "dziennikarz" ma program w telewizji, ma opinię na każdy temat i pokazuje, że nadal wie, z której strony jest chlebuś posmarowany. Potrafi się podłączyć pod każdy układ. Nic dziwnego, wtedy też potrafił. A był tylko zwykłym pomocnikiem "Fryzjera".

Ryszard F. został skazany. Późno, ale dobre i tyle. Może kiedyś "Fryzjer" napisze książkę, w której opowie jakieś ciekawe historie. Na przykład o tym, po co do niego dzwonił 711 razy Czesław Michniewicz? Bo sam, nominowany przez Zbigniewa Bońka, trener polskiej młodzieżówki - mimo że jest pieszczochem części mediów - nigdy nie znalazł sposobności, żeby o tym wiarygodnie, publicznie opowiedzieć. Opis zeznań Michniewicza we wrocławskiej prokuraturze jest na blogu Piłkarska Mafia. Warto przeczytać, porażająca lektura. Mówi o tamtym mrocznym czasie w polskim futbolu więcej, niż sam wyrok, jaki dzisiaj usłyszał "Fryzjer".

Dariusz Tuzimek

Źródło artykułu: