Po udanej postawie we wrześniu i październiku, w ostatnich tygodniach KGHM Zagłębie Lubin spisuje się w kratkę. Drużyna potrafiła wygrać na wyjeździe z Jagiellonią Białystok, ale już przed tygodniem przegrała w Gdyni z Arką.
Teraz zespół prowadzony przez Martina Sevelę czeka bardzo trudne zadanie. Na zakończenie roku Zagłębie zagra u siebie z liderem tabeli PKO Ekstraklasy, Legią Warszawa.
Napastnik wróci do Legii? To duże nazwisko--->>>
Oba kluby łączy osoba Michała Żewłakowa, który pracował w Legii w latach 2011-2017. Najpierw był piłkarzem, a potem przez cztery lata dyrektorem sportowym. Teraz tę samą funkcję pełni w Lubinie.
ZOBACZ WIDEO: Sergiu Hanca kupił dom biednej rodzinie. Zobacz jak mieszkają
- Mecz przeciwko zespołowi, w którym spędziłem trochę czasu, i jako piłkarz, i jako dyrektor sportowy, wywołuje sentyment, a serce jest rozdarte - mówi "Przeglądowi Sportowemu" były reprezentant Polski.
Żewłakow odszedł z Legii we wrześniu 2017 roku, gdy został zwolniony przez nowego prezesa Dariusza Mioduskiego. - Nie mam żalu. To normalna kolej rzeczy. Jeśli wspominam czas spędzony w tym klubie, to koncentruję się wyłącznie na pięknych chwilach: dwóch Pucharach oraz mistrzostwie Polski jako piłkarz i awansie do Champions League.
Znaczące słowa menedżera Jarosława Niezgody dot. odejścia z Legii. Czytaj więcej--->>>
Dyrektor Zagłębia pozytywnie ocenia to, co ostatnio dzieje się w Warszawie i chwali powierzenie posady trenera Aleksandarowi Vukovicowi. - Pewnie prezesa Mioduskiego trochę zmusiła do tego sytuacja ekonomiczna, ale liczy się efekt. Pomysł się sprawdził, Legia jest coraz groźniejsza i silniejsza.
- Jak dopadnie i złapie rywala za gardło, to szarpie dopóki nie przegryzie tętnicy. Trzeba się jej postawić, a Zagłębie potrafi u siebie sprawić niespodziankę. Na pewno będzie walczyło - zapowiada.