Kamil Wilczek świetnie czuje się w Danii, gdzie wyrósł na jedną z największych gwiazd tamtejszej ekstraklasy. W 26 spotkaniach w tym sezonie strzelił już 20 bramek oraz zaliczył trzy asysty. Jego Brondby Kopenhaga zajmuje jednak dopiero czwarte miejsce w tabeli. Do lidera FC Midtjylland traci aż 18 punktów.
Wilczek walczy o wyjazd na mistrzostwa Europy w 2020 roku. Niektórzy sugerowali, że łatwiej na wielki turniej będzie mógł dostać się z polskiej ekstraklasy. Zainteresowani mieliby być Lech Poznań czy Legia Warszawa, jednak dziennikarz "Super Expressu", Piotr Koźmiński, rozwiał wszystkie wątpliwości.
"Padło sporo pytań o Kamila Wilczka w kontekście ewentualnego transferu do Legii czy Lecha. Z moich info wynika, że tej zimy nie ma szans na jego powrót do Polski. Jeśli w ogóle transfer z Broendby, to w innym kierunku" - napisał w mediach społecznościowych.
Zobacz także: Ibrahimović przyszedł, Piątek odejdzie? Piłkarz AC Milan może przebierać w ofertach
Latem zainteresowany napastnikiem był Besiktas Stambuł. Wcześniej łączono go z transferem do innego tureckiego klubu - BB Erzurumspor. Wilczek niechętnie jednak patrzy na opuszczenie Danii, w której czuje się znakomicie.
- Na pewno jestem bardziej popularny w Danii niż w Polsce. Tam poznają mnie prawie wszyscy kibice, w kraju różnie z tym bywa. Dobrze mi w Broendby, czuję wsparcie ludzi z klubu, osób z zewnątrz - mówił nam w lipcu (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020