Juan Miguel Callejon zapowiedział, że sobotnie spotkanie z Royal Pari (2:2) będzie dla niego ostatnim w barwach Bolivar La Paz. Hiszpański pomocnik, brat Jose Marii Callejona z SSC Napoli, występował w klubie przez sześć lat i zdobył uznanie kibiców.
Dla boliwijskiego klubu piłkarz strzelił aż 133 gole, czterokrotnie wygrywał też tamtejsze rozgrywki. Nic dziwnego, że żegnano go z wielkimi honorami.
Transfery. Wielkie gwiazdy dostępne za darmo. Czytaj więcej--->>>
Najpierw 32-latka pożegnali kibice, którzy przygotowali specjalną oprawę i sektorówkę dla Callejona. Potem otrzymał nagrodę od klubu i wygłosił przemówienie, w którym podziękował za wspaniały czas spędzony w La Paz.
Juan Miguel Callejón se fue de @Bolivar_Oficial firmando la temporada más goleadora de su carrera. Fue goleador de Bolívar en los 2 torneos, además de su interminable calidad. Uno de los ídolos de la época en la Academia.
— La Clave del Juego (@LaClaveDelJuego) December 30, 2019
SE FUE EL MATADOR.#LaClaveDelJuego pic.twitter.com/0Y8mS4YapB
Najbardziej wzruszająca sytuacja czekała na niego już w pobliżu szatni. Nagle do stóp piłkarza rzucił się młody kibic, który na kolanach i we łzach prosił go o pozostanie w klubie.
- Proszę, nie odchodź! Jesteś moim ulubionym piłkarzem - łkał chłopiec, czym wzruszył samego piłkarza.
Dyrektor Fiorentiny o możliwym transferze Krzysztofa Piątka. Czytaj więcej--->>>
Callejon również nie potrafił powstrzymać łez i dał chłopakowi swoją koszulkę. Decyzji jednak nie mógł zmienić.
¡Quién dice que solo es fútbol !
— Telemundo Deportes (@TelemundoSports) December 29, 2019
El español Juan Miguel Callejón, jugó su último partido con el Bolívar y un pequeño rompió en llanto pidiéndole que no se fuera.
El español, no aguantó las lágrimas y le regaló su camiseta . pic.twitter.com/qM51bOaP57
Callejon nie chciał zdradzić szczegółowych powodów swojej decyzji. Powiedział jedynie, że zdecydowały o tym sprawy rodzinne.
- Każdy etap dobiega końca, dziękuję wszystkim za wspaniały czas. Na pewno jednak nie jest to definitywne pożegnanie, może jeszcze kiedyś się tutaj spotkamy - ogłosił kibicom piłkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił