Wzruszające sceny. Młody kibic błagał piłkarza, by został w klubie

Twitter / Na zdjęciu: Juan Miguel Callejon żegnający się z kibicem Bolivar La Paz
Twitter / Na zdjęciu: Juan Miguel Callejon żegnający się z kibicem Bolivar La Paz

Do wzruszających scen doszło po ostatnim meczu Juana Miguela Callejona dla klubu Bolivar La Paz. Młody kibic boliwijskiej drużyny na kolanach prosił piłkarza o pozostanie, a ten nie potrafił powstrzymać łez.

W tym artykule dowiesz się o:

Juan Miguel Callejon zapowiedział, że sobotnie spotkanie z Royal Pari (2:2) będzie dla niego ostatnim w barwach Bolivar La Paz. Hiszpański pomocnik, brat Jose Marii Callejona z SSC Napoli, występował w klubie przez sześć lat i zdobył uznanie kibiców.

Dla boliwijskiego klubu piłkarz strzelił aż 133 gole, czterokrotnie wygrywał też tamtejsze rozgrywki. Nic dziwnego, że żegnano go z wielkimi honorami.

Transfery. Wielkie gwiazdy dostępne za darmo. Czytaj więcej--->>>

Najpierw 32-latka pożegnali kibice, którzy przygotowali specjalną oprawę i sektorówkę dla Callejona. Potem otrzymał nagrodę od klubu i wygłosił przemówienie, w którym podziękował za wspaniały czas spędzony w La Paz.

Najbardziej wzruszająca sytuacja czekała na niego już w pobliżu szatni. Nagle do stóp piłkarza rzucił się młody kibic, który na kolanach i we łzach prosił go o pozostanie w klubie.

- Proszę, nie odchodź! Jesteś moim ulubionym piłkarzem - łkał chłopiec, czym wzruszył samego piłkarza.

Dyrektor Fiorentiny o możliwym transferze Krzysztofa Piątka. Czytaj więcej--->>>

Callejon również nie potrafił powstrzymać łez i dał chłopakowi swoją koszulkę. Decyzji jednak nie mógł zmienić.

Callejon nie chciał zdradzić szczegółowych powodów swojej decyzji. Powiedział jedynie, że zdecydowały o tym sprawy rodzinne.

- Każdy etap dobiega końca, dziękuję wszystkim za wspaniały czas. Na pewno jednak nie jest to definitywne pożegnanie, może jeszcze kiedyś się tutaj spotkamy - ogłosił kibicom piłkarz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił

Źródło artykułu: