Marcin Frączak: Polonia Warszawa nieoczekiwanie przegrała 0:1 z zespołem Buducnost Podgorica. Jest awans do drugiej rundy Ligi Europejskiej, ale nie tak miało wyglądać spotkanie rewanżowe. Jak pan ocenia ten mecz?
Tomasz Jodłowiec : My też spodziewaliśmy się zwycięstwa. Mieliśmy do tego podstawy, raz że wygraliśmy wcześniej na wyjeździe, a dwa, to w Warszawie stworzyliśmy sobie więcej dogodnych sytuacji od Podgoricy. Brakowało nam przede wszystkim skuteczności, brakowało pierwszej bramki, aby ten mecz dobrze się dla nas ułożył. Goście natomiast wykorzystali swoją pierwszą okazję do zdobycia gola. Strzelili gola po sytuacji, która wcale nie była tak klarowna i zaczęła się nerwówka. Utrzymaliśmy wynik do końca, przegraliśmy, ale najważniejsze, że awansowaliśmy dalej.
Trudno było się zmobilizować na rewanż po zwycięstwie 2:0 w Podgoricy?
- Nie. My byliśmy od początku skoncentrowani, tylko mecz się nam nie ułożył po naszej myśli. W Podgoricy strzeliliśmy gole po dwóch stałych fragmentach gry. W Warszawie przeprowadziliśmy więcej składnych akcji. Gdybyśmy to my objęli prowadzenie, ten mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej.
W drugiej rundzie Polonia spotka się z zespołem z San Marino. Czy to oznacza, że pana drużyna jest już w trzeciej rundzie?
- Nie możemy sobie tak mówić, nie możemy nawet tak myśleć, bo takie postępowanie zgubiło już wiele zespołów. Fakt, trafimy na zespół z San Marino, ale musimy do tego dwumeczu podejść jak do każdego innego.
Z kim chciałby pan zagrać w trzeciej rundzie? Ma pan jakiś faworytów? A może z Romą?
- Dlaczego nie. Moglibyśmy się z tą drużyną zmierzyć, Roma, to na pewno byłoby dla nas duże wyzwanie. Nie możemy jednak myśleć o trzeciej rundzie, bo jeszcze nie przeszliśmy drugiej. Nawet jeśli wielu z miejsca skazuje naszego rywala na porażkę, to my jeszcze musimy to udowodnić na boisku, wygrać oba mecze, strzelić gole. Na zastanawianie się nad tym z kim fajnie byłoby zagrać w trzeciej rundzie będzie jeszcze czas.
Podobno Polonia trenowała przed meczem z Podgoricą rzuty karne? To rzeczywiście prawda?
- Wszystko się ćwiczy, na każdą ewentualność trzeba być przygotowanym. Przegraliśmy 0:1, ale cały czas dążyliśmy do wyrównania. Wiadomo jaką loterią są karne, dlatego cały czas graliśmy tak, aby ich uniknąć. Tak ostatecznie się zresztą stało. Nasza gra może nie była najgorsza, ale na pewno wynik nie jest taki jakiego się spodziewaliśmy.
Czy zespół z Czarnogóry zaskoczył czymś Polonię w rewanżu?
- Pod względem piłkarskim na pewno jest to dobra drużyna. To nie jest tak jak niektórzy mówili, że spotkaliśmy się z przeciętnym zespołem, bo takie głosy pojawiały się po pierwszym meczu. Podgorica potrafi grać w piłkę.
Dlaczego tak bardzo się pan upiera, aby nie wyjechać za granicę?
- Wcale się nie upieram, po prostu wybieram akurat to co uważam, za najlepsze dla mnie w danym momencie.
Podobno Polonia chce za pana dwa miliony euro. Czy to pana zdaniem odpowiednia kwota, za mała, czy za duża?
- To dużo, chyba trochę za dużo.
Czy spekulacje na temat pana gry w Lechu Poznań to było coś poważnego?
- Gram w Polonii i będę to robił jak najlepiej potrafię. Lech się starał, ale jestem dalej w Warszawie.
Jak pan ocenia szansę Polonii na mistrzostwo Polski? Włodarze klubu o tym myślą. A co pan o tym sądzi?
- Będziemy walczyć o mistrzostwo, ale jeszcze nie chciałbym się szerzej wypowiadać na temat naszych szans. Jest po prostu na to za wcześnie.
Polonia meczami w Lidze Europejskiej już w lipcu rozpoczęła sezon. Czy nie obawia się pan, że w końcówce rundy jesiennej może zespołowi zabraknąć sił?
- Nie. Wszystko będzie jak należy. Jestem tego pewien.