PKO Ekstraklasa. Georgij Żukow w Wiśle Kraków, czyli pieniądze to nie wszystko

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Georgij Żukow
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Georgij Żukow

- Nie przyszedłem do Wisły dla pieniędzy. W Kazachstanie dużo zarabiałem, a do Polski przeniosłem się, żeby grać co tydzień na wyższym poziomie i w lepszej atmosferze - mówi Georgij Żukow, pierwszy zimowy nabytek Białej Gwiazdy.

15-krotny reprezentant Kazachstanu trafił do Wisły jako wolny zawodnik po tym, jak wygasł jego kontrakt z Kajratem Ałmaty. Żukow związał się z Białą Gwiazdą już w listopadzie. Pomocnik nie chciał czekać na inne, atrakcyjniejsze propozycje.

- Kiedy pojawił się kontakt z Wisłą, nie zastanawiałem się długo - chciałem tu przyjść. To było bardzo proste. Negocjacje były szybkie, nie utrudniałem ich. Nie przyszedłem do Wisły dla pieniędzy. W Kazachstanie dużo zarabiałem, a do Wisły przyszedłem, żeby grać na wyższym poziomie w lepszej atmosferze - tłumaczy.

Dla Wisły Żukow zrezygnował nie tylko z większej pensji, ale też z możliwości gry w europejskich pucharach, którą miał w zespole wicemistrza Kazachstanu. - Polska liga jest lepsza od ligi kazachskiej. Dla mnie ważniejsze od pucharów z Kajratem było to, by grać na wyższym poziomie - zapewnia i dodaje: - Miałem inne propozycje, ale nie chciałem czekać. To mogło być ryzykowne. Mogłem zostać w Kazachstanie, ale chciałem coś zmienić. Dla mnie Wisła to krok do przodu w karierze i nie chciałem czekać na inne oferty.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Kosowski komentuje sytuację Wisły Kraków. "Serce boli. Spadek z Ekstraklasy trzeba brać pod uwagę"

Już raz w karierze kierował się pieniędzmi i teraz nie chciał popełnić drugi raz tego samego błędu. W 2014 roku, jako 19-latek, odszedł ze Standardu Liege do FK Astana i na sześć lat utknął na wschodzie. - Będę szczery: skusiłem się na pieniądze. Miałem 19 lat, gdy Astana zaproponowała mi wypożyczenie i je przyjąłem. Nie czas, by oceniać tamte wybory. Tak zdecydowałem i tyle. Życie.

Czytaj również -> Sławomir Peszko może wrócić do Wisły Kraków

Krakowski klub lata świetności ma już za sobą, ale sukcesy z "ery Cupiała" sprawiły, że nadal jest magnesem na obcokrajowców. - Znam Wisłę, bo to wielokrotny mistrz Polski, który grał w pucharach. Nie bez znaczenia było to, że mogę tu grać z piłkarzami, którzy mają wielkie doświadczenie z najwyższego poziomu jak Błaszczykowski czy Wasilewski - podkreśla nowy wiślak.

- Wiem, że w polskiej lidze na stadiony przychodzi wielu kibiców, a poziom w ostatnich latach szybko rośnie. Na YouTube widziałem angielski reportaż o derbach Krakowa. To było szalone. Bardzo wyjątkowe - uśmiecha się Kazach.

Żukow prawdopodobnie mówi o tym materiale:

Żukow zdążył już osobiście przekonać się o tym, jaka atmosfera panuje na stadionie przy Reymonta 22: - Na żywo widziałem mecz Wisły z Lechią w grudniu. Oglądałem też skróty innych spotkań. Podczas meczu z Lechią byłem pod wrażeniem tego, jak w określonej minucie (19:06 - przyp. red.) wszyscy wstali i zaczęli śpiewać hymn klubu. To było niesamowite.

25-latka nie odstraszyło to, że gdy wiązał się z Wisłą, ta była czerwoną latarnią ekstraklasy. Krakowianie wydostali się z dna ligowej tabeli dopiero w ostatniej kolejce rundy jesiennej. - Te problemy były przejściowe. Ta drużyna ma odpowiednio dużo jakości, by grać lepiej. Wisła wygrała dwa ostatnie mecze poprzedniej rundy - gdyby nie miała jakości, by tego nie zrobiła - przekonuje.

Kazach ma rywalizować o miejsce w składzie Wisły z Rafałem Boguskim, Chucą czy Vukanem Saviceviciem. - Jestem pomocnikiem box-to-box. Staram się pracować w obronie i pomagać w ofensywie. Najważniejsze dla mnie jest zabezpieczenie tyłów, bo dopiero po tym można skupić się na ataku - charakteryzuje się.

Czytaj również -> Wisła Kraków - prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

Wisła zakontraktowała Żukowa jeszcze, gdy jej trenerem był Maciej Stolarczyk, ale Kazach przypadł do gustu też Arturowi Skowronkowi. - Wiemy, jaki to jest piłkarz, a teraz poznajemy go jako człowieka. Widać, że ma wysoką świadomość tego, co chce tutaj indywidualnie zyskać. Ma bardzo wysoko postawioną wewnętrzną motywację i to bardzo dobrze, bo dzięki temu rośnie poziom zespołu - mówi szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Źródło artykułu: