Latem do Górnika Zabrze dołączyło kilku niedoświadczonych piłkarzy. To był powrót do filozofii, która zakładała dawanie szansy młodym zawodnikom i liczenie na ich rozwój i zarobione pieniądze ze sprzedaży. Taki scenariusz spełnił się w przypadku Szymona Żurkowskiego, który za 3,7 mln euro trafił z Górnika do ACF Fiorentina.
Postawienie na młodych nie przełożyło się na dobre wyniki. Zabrzanom znów w oczy zajrzał spadek i ponownie muszą szukać takich zawodników, którzy uratują Górnika przed degradacją. Dlatego - przynajmniej na pół roku - klub zmieni swoje transferowe priorytety.
- Nie szukamy zawodników do nauki, a takich, którzy szybko wniosą jakość do drużyny - powiedział członek zarządu Górnika, Dariusz Czernik. To powtórka sprzed roku, gdy zimą do drużyny walczącej o utrzymanie trafili m.in. Boris Sekulić, Martin Chudy czy Walerian Gwilia. Ten ostatni po udanej rundzie przeszedł do Legii Warszawa, a dwaj pierwsi nadal są ważnymi ogniwami w Górniku.
ZOBACZ WIDEO: Amber Cup. Gwiazdy w Gliwicach, niespodziewany zwycięzca z 7. ligi
- Zimowe transfery są po to, by naprawić błędy, jakie popełniło się w letnim okienku. Tak samo będzie w tym roku. W czasie rundy zdiagnozowaliśmy, że brakuje nam doświadczonego środkowego pomocnika. Pracujemy nad odpowiednimi wzmocnieniami - stwierdził koordynator ds. sportowych w Górniku, Artur Płatek.
Do Górnika zimą ma dołączyć kilku zawodników. Działacze mówią o trzech-czterech wzmocnieniach. - Nie chcemy wykonywać ruchów takich, jakie miały miejsce latem. Daliśmy dużą szansę zawodnikom młodym i nieukształtowanym. Niestety wiemy, że musimy postawić na zawodników doświadczonych i z pewną pozycją sportową - dodał Płatek.
Zobacz także:
Transfery. Media: Arkadiusz Milik także na radarze Tottenhamu Hotspur
Marek Wawrzynowski: Jerzy Brzęczek nie rozumie mediów (felieton)