Serie A. AC Milan w drodze na dno. Trudne zadanie Rossonerich

Kilka tygodni po klęsce z Atalantą (0:5) AC Milan czeka starcie z kolejną rewelacją obecnego sezonu Serie A. Mimo ostatniej zadyszki, to Cagliari Calcio będzie faworytem sobotniego meczu.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Hakan Calhanoglu Getty Images / Na zdjęciu: Hakan Calhanoglu
To była największa ligowa klęska Milanu od 21 lat. Od kompromitującej porażki z Atalantą, która rozbiła ich aż 5:0, nie minął miesiąc, a drużynę Krzysztofa Piątka czeka starcie z rewelacją obecnego sezonu Serie A. Cagliari Calcio wpadło wprawdzie w lekki dołek, ale to nic w porównaniu z postępującą degrengoladą Milanu.

W sobotę Milan przyjedzie na Sardegna Arena pełen obaw i trudno się dziwić. Niemal nic nie wskazuje, by właśnie tego dnia miał zagrać przełomowe spotkanie. Nie po tym, co kibice na San Siro oglądali w ostatni poniedziałek.

Choć na trybunach legendarnego obiektu pojawiło się ponad 60 tysięcy ludzi, nie był to dowód wielkiego wsparcia dla zespołu Stefano Piolego. Frekwencję wywołał powrót Zlatana Ibrahimovicia, który po siedmiu latach ponownie założył czerwono-czarną koszulkę. Szwed miał odmienić drużynę. Ci, którzy w to wierzyli, byli jednak bardzo naiwni.

ZOBACZ WIDEO: Serie A. Wojciech Szczęsny z nowym kontraktem! Michal Pol zachwycony formą Polaka

38-latek wielkim piłkarzem był, w to nikt nie wątpi. Nie było jednak możliwości, by człowiek, który ostatni mecz rozegrał w październiku ubiegłego roku, miał w debiucie poprowadzić Milan do zwycięstwa. Nie ten Milan, którego problemem na pewno nie jest środkowy napastnik.

- Ibrahimović to indywidualność, ale jest niemożliwe, żeby on sam wygrywał mecze. Nie wiem, jak można było dopuścić do takiego stanu, dla mnie to kompromitacja, a Milan to obecnie przeciętniak Serie A. Ściągnęli dziadka z ligi MLS, która zupełnie nie przystaje do pięciu najlepszych lig w Europie. Ibrahimović wielkim piłkarzem był, ale już nie jest - mówił nam w środku tygodnia ekspert ligi włoskiej w stacji Eleven Sports, Piotr Czachowski.

- Nie widzę w tym klubie koncepcji, żadnej strategii. To nie Piątek jest problemem Milanu, ale cała drużyna. Przecież ten zespół gra koszmarnie, ktoś przecież odpowiada za to, że w "11" grają takie nazwiska jak Kessie, Suso czy Calhanoglu. Ta cała trójka nie gra nic, ich powinno się wymienić - dodawał.

Trudno się nie zgodzić z byłym piłkarzem Udinese Calcio. W obecnym sezonie leży gra całego zespołu, cokolwiek by nie pisały włoskie media, które kozła ofiarnego upatrzyły sobie w Krzysztofie Piątku. Dokładnie tak, jakby Polak był piłkarzem, który w stylu Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo rozpocznie akcje na środku boiska, przedrybluje sześciu rywali i strzeli gola. Nie, on jest lisem pola karnego, jednak nawet lis nic nie zdziała, jeśli nie otrzyma piłki w "16".

Druga linia Rossonerich gra koszmarnie, nie stwarza sytuacji napastnikowi, ktokolwiek by nim był. Występ Suso w ostatnim meczu z Sampdorią Genua był katastrofalny, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Bennacer, jak słusznie zauważył komentujący spotkanie Mateusz Święcicki, jedyne udane podanie w ciągu 90 minut zaliczył podając do Manolo Gabbiadiniego, stwarzając rywalom stuprocentową sytuację.

Tylko Donnarumie Milan zawdzięcza fakt, że nie stracił w tym meczu gola. Nic dziwnego, że piłkarzy żegnały przeraźliwe gwizdy. Niewiele wskazuje, by w sobotę miało być dużo lepiej.

Media: Krzysztof Piątek trafi do Tottenhamu. Kluby się porozumiały. Czytaj więcej--->>>

Zlatan i jego koledzy przyjadą bowiem na boisko chyba największej rewelacji obecnego sezonu Serie A. W pierwszej rundzie Cagliari Calcio spisywało się znakomicie, przegrywając do grudnia zaledwie dwa spotkania, i to w dwóch pierwszych kolejkach. Później nastąpił popis ekipy, którą wprawdzie na ławce prowadzi Rolando Maran, ale na boisku Radja Nainggolan.

Reprezentant Belgii wrócił latem na Sardynię i szybko udowodnił, że mu zależy. Wspólnie z Joao Pedro (11 goli) i Giovannim Simeone (5) prowadzili Cagliari od zwycięstwa do zwycięstwa. Wrażenie zrobiły przede wszystkim triumfy nad Napoli czy Atalantą, czy też rozbicie w efektownym stylu Fiorentiny aż 5:2.

W ostatnich tygodniach coś się zacięło i drużyna poniosła trzy porażki z rzędu. Te z Juventusem czy Lazio mogły być wpisane w straty, zaskoczeniem była jednak przegrana z Udinese (1:2).

- Musimy pracować nad poprawieniem naszej gry w obronie, nie możemy tracić po dwa-trzy gole na mecz. Musimy przełamać impas, wierzę, że dzięki naszej wspaniałej publiczności będzie nam łatwiej - mówi przed starciem z Milanem szkoleniowiec Cagliari. Maran chwali najbliższego rywala, jednak trudno nie ulec wrażeniu, że to czysta kurtuazja.

Jej powinno zabraknąć na boisku. Od października Cagliari wygrywało u siebie pięciokrotnie, tylko wspomniane Lazio potrafiło odebrać im punkty. A rzymianie pędzą w kierunku Ligi Mistrzów, zupełnie odwrotnym niż Milan. Dlatego faworytem sobotniego będą jednak gospodarze.

Fani Rossonerich obawiają się tego spotkania, co można wywnioskować z ich twitterowych wpisów. Kolejna wysoka porażka, zaledwie kilka tygodni po upokorzeniu w Bergamo, może wywołać znacznie poważniejsze reakcje kibiców. Na meczu z Sampdorią na San Siro wywieszono flagę przypominającą, że nikt nie zapomniał o tej klęsce.

Przegrana na Sardynii może być iskrą, która podpali ląd. A na pewno nie tak wyobrażał sobie swój kolejny pobyt w Mediolanie Ibrahimović. Jeśli jednak 38-latek ma być zbawcą Milanu, to musi reagować natychmiast. Według włoskich mediów to Szwed ma wybiec w podstawowej "11", wspólnie z Rafaelem Leao. Piątka, który ma być już jedną poza klubem, ma czekać tym razem ławka rezerwowych.

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×