Łukasz Piszczek trafił do Borussii Dortmund latem 2010 r. Obecnie rozgrywa dziesiąty sezon w klubie z Signal Iduna Park. Przeżył z nim wiele pięknych chwil - zdobył (po dwa razy) mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec i Superpuchar Niemiec, grał w finale Ligi Mistrzów.
- Dziesięć lat to prawie jedna trzecia mojego życia. Czuję się tutaj bardzo dobrze, zauważyłem to już po trzech latach spędzonych w Borussii. Dlatego już wcześniej mówiłem, że chciałbym w tym klubie zakończyć karierę i mam nadzieję, że tak się stanie - stwierdził Piszczek w rozmowie z portalem schwatzgelb.de.
Umowa 34-letniego obrońcy wygasa w czerwcu. Co dalej? - Aktualnie ciężko powiedzieć. Prowadzimy rozmowy. Myślę, że pod koniec stycznia albo na początku lutego będę wiedział więcej - stwierdził Piszczek, który ma nadzieję na podpisanie kolejnego kontraktu.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pol o zachowaniu Fede Valverde. "Nie ma się co obrażać. To jest futbol. Na tym to polega"
- Chciałbym zostać jeszcze na rok, ale jeśli klub będzie to widział inaczej, to będę musiał to zaakceptować - dodał.
Jednocześnie Piszczek potwierdził, że zamierza kiedyś - już na czysto amatorskich zasadach - zagrać w klubie z rodzinnych Goczałkowic-Zdroju (LKS Goczałkowice-Zdrój), na czele którego stoi jego ojciec Kazimierz.
- Angażuję się w sprawy tego klubu już od czterech czy pięciu lat. Z każdym rokiem coraz bardziej. Zdecydowałem, że jak zakończę karierę zawodową, to zagram w Goczałkowicach.
W rozmowie ze schwatzgelb.de nie zabrakło także pytań o tematy pozapiłkarskie. Polak zdradził, że nie przepada za mediami społecznościowymi. Woli polskie piwo od niemieckiego, a kiełbaski curry od pierogów.
Zobacz także: Transfery. Niepewna przyszłość Mario Goetze. Borussia Dortmund wciąż nie podjęła decyzji
Zobacz także: Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni. Łukasz Piszczek trzyma kciuki za Dawida Kubackiego