Premier League. Juergen Klopp: Kibice mogą śpiewać co chcą. Może poza... moim nazwiskiem zanim skończy się mecz

YouTube / Liverpool FC / Na zdjęciu: Juergen Klopp
YouTube / Liverpool FC / Na zdjęciu: Juergen Klopp

- Początek drugiej połowy był niesamowity. Doskoczyliśmy do rywali i mieliśmy 3-4 okazje na gola - chwalił swój Liverpool za postawę w meczu z Manchesterem United trener Juergen Klopp. Niemiec jest jednak daleki od świętowania mistrzostwa Anglii.

The Reds w 23. kolejce pokonali u siebie drużynę Czerwonych Diabłów 2:0. Druga bramka padła jednak dopiero w doliczonym czasie gry. Wcześniej w powietrzu na zmianę wisiał gol dla gospodarzy, ale i bramka dla ekipy z Old Trafford.

Czytaj także: Manchester United desperacko szuka nowego napastnika

- Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Chyba jedno z najlepszych derbowych z Manchesterem United. Zdominowaliśmy ich tam, gdzie trzeba było. Pierwszy gol wprawdzie padł po stałym fragmencie gry, ale tych sytuacji było dużo. A początek drugiej połowy był niesamowity. Naskoczyliśmy na rywali i mieliśmy ze trzy-cztery dobre okazje. Ale ich nie wykorzystaliśmy, przez co przeciwnicy mieli okazję na powrót do gry. Lecz i tak się nie stało - mówił szkoleniowiec lidera Premier League na pomeczowej konferencji prasowej.

Juergen Klopp bardzo zwracał uwagę na zaangażowanie swojego zespołu w to spotkanie. Każdy wiedział nie tylko o co gra, ale i jak ma się zachować w każdym momencie spotkania.

ZOBACZ WIDEO Kontrowersje wokół wyboru najlepszej jedenastki roku wg UEFA. "Kante usunięty, żeby było miejsce dla Ronaldo"

- Gdy przeciwnicy atakowali, broniliśmy się z serduchem. Daliśmy się też ponieść atmosferze trybun i to było fantastyczne. A chwilę później nastąpiła ostatnia akcja. Cóż to była za asysta Alissona i cóż to był za gol Salaha! Widzieliśmy pojedynek biegowy dwóch naprawdę szybkich zawodników, a to właśnie Mo pokazał w nim swoje doświadczenie. A ja faktycznie odczułem wielką ulgę - przyznał Klopp.

52-letni szkoleniowiec podkreślił też rolę kibiców, na których wsparcie może liczyć drużyna. Przestrzegł jednak, że nie może ona dać się za bardzo ponieść atmosferze, by pozostać skupionym na swoich zadaniach.

- Nic nie dzieje się samo. Trzeba umieć wytworzyć taką atmosferę. Chłopcy oczywiście też pracują nad tym na boisku, ale jeśli nie idą za tym trybuny, jest o to trudniej. To dlatego właśnie uwielbiam tę relację między atmosferą na trybunach a atmosferą na boisku. To ogromna pomoc. Gdybyśmy my nie grali dobrze, atmosfera nie byłaby taka, jak jest, zaś gdyby na trybunach nie byłoby atmosfery, my nie zagralibyśmy tak dobrze. To proste - tłumaczył trener Liverpoolu.

Przeczytaj relację z meczu Liverpool - Manchester United

Na trybunach Anfield słychać m.in. przyśpiewki o Juergenie Kloppie, ale również o mistrzostwie Anglii. Tu właśnie zarysowuje się granica między optymizmem, a realizmem trenera The Reds.

- Mogą śpiewać cokolwiek zechcą - może poza moim nazwiskiem przed końcem meczu - powiedział Klopp zachowując powagę na twarzy. - Oczywiście nie jestem tu po to, by mówić im co mają śpiewać. Niech śpiewają co chcą, ale pod warunkiem, że wykonują swoją robotę podczas meczu. Na razie nie będziemy z nimi świętować, bo wiemy, na czym stoimy - zakończył.

Liverpool ma 16 punktów przewagi nad drugim Manchesterem City i do tego jeszcze jedno spotkanie rozegrane mniej. W czwartek o 21:00 polskiego czasu The Reds zagrają na wyjeździe z Wolverhampton Wanderers.

Komentarze (0)