Puchar Króla. UD Ibiza - FC Barcelona. Welcome to Ibiza! Mistrz Hiszpanii awansował rzutem na taśmę

PAP/EPA / Sergio G. Canizares / Na zdjęciu: Javi Perez  oraz Riqui Puig
PAP/EPA / Sergio G. Canizares / Na zdjęciu: Javi Perez oraz Riqui Puig

To nie była letnia impreza na Ibizie. W styczniu na sztucznej murawie FC Barcelona przeżywała ogromne męczarnie. Po dwóch golach Antoine'a Griezmanna Barca pokonała UD Ibiza 2:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarze Barcelony tym razem pojechali na Ibizę nie na wakacje, a na mecz 1/16 finału Pucharu Króla. I tak miał to być spokojny mecz, szansa na pokaz filozofii Quique Setiena i okazja do rozegrania 90 minut dla zdolnej młodzieży takiej jak Riqui Puig. Skończyło się na koszmarnych męczarniach z III-ligowcem. Niegodnych mistrza Hiszpanii i żadnej innej ekipy La Liga.

20-letni Puig zachwycił w debiucie Setiena. Wszedł w drugiej połowie, ale imponująco rozgrywał piłkę m.in. z Lionelem Messim. W środowym meczu utalentowany pomocnik miał potwierdzić, że jest wschodzącą gwiazdą Barcy i w końcu rozegrać pełny mecz. Tymczasem to on pomylił się przy jedynej bramce dla Ibizy. W dziewiątej minucie nie zdążył za Javierem Perezem, który bezbłędnie wykorzystał dośrodkowanie Ruiego Nascimento.

Takie właśnie potknięcia bolały kibiców i działaczy Barcelony za kadencji Ernesto Valverde. U Baska również zdarzały się gorsze chwile w meczach z dużo niżej notowanymi zespołami, ale grającymi w La Liga. A niezwykłe męki nawet rezerwowych zawodników Barcy z III-ligowcem to już ewenement. Setien nie może pozwolić sobie na takie faux pas na samym początku nowej pracy.

ZOBACZ WIDEO: Primera Division. Nowa era w Barcelonie. "Takich oryginałów w piłce już nie ma"

Oficjalnie: Alvaro Odriozola piłkarzem Bayernu Monachium

Barcelona grała według jego myśli, czasem przy piłce wręcz miażdżyła przeciwnika. W całym meczu było to 78 procent. Jednak pierwszy celny strzał oddała dopiero w 68. minucie. Ivan Rakitić bardzo słabo uderzył z dystansu, to nie mogło zaskoczyć bramkarza z nawet tak niskiego poziomu rozgrywek.

- Piłkarze Barcelony już od dawna nawet nie trenują na sztucznej nawierzchni - upatrywał atutów w murawie trener Ibizy, Pablo Alfaro. - W tym konkretnym przypadku taka nawierzchnia może być korzystnym czynnikiem dla naszej drużyny - dodał. Rzeczywiście, mógł to być jeden z powodów, dla którego Blaugranie grało się tak trudno. Ale ich nie usprawiedliwia.

Wybawcą gości okazał się Antoine Griezmann. Francuz znowu jest pod presją, bo na razie jest jedynym zastępcą kontuzjowanego Luisa Suareza. Ponadto w środę Setien nie zabrał na Ibizę Messiego. Ze swojej roli Francuz wywiązał się wzorcowo. Dostał dwa dobre podania prostopadłe i oba wykorzystał. Pierwsze - po asyście Rakiticia, drugie - zmiennika Jordiego Alby.

Adama Traore nie wyklucza transferu do Realu Madryt

Bramka decydująca o awansie mistrza Hiszpanii do 1/8 finału padła dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Fanom w stolicy Katalonii spadł ogromny kamień z serca. A piłkarze Ibizy na tarczy wrócą do domów, bo jako piłkarski Goliat dzielnie stawili czoła faworytowi.

UD Ibiza - FC Barcelona 1:2 (1:0)
1:0 - Javier Perez 9'
1:1 - Antoine Griezmann 72'
1:2 - Antoine Griezmann 90+4'

Ibiza: German Parreno - Kike Lopez, Gonzalo de la Fuente, Mariano Gomez, Francisco Grima - Javier Perez, Miguel Nunez, Javier Lara (77' Kwasi Sibo) - Pep Caballe (86' Fran Carbia), Angel Rodado (73' Diego Mendoza), Rai Nascimento.

Barcelona: Neto - Sergi Roberto, Clement Lenglet, Junior Firpo - Frenkie de Jong - Nelson Semedo, Ivan Rakitić (81' Arturo Vidal), Riqui Puig (71' Arthur), Ansu Fati - Antoine Griezmann, Carles Perez (59' Jordi Alba).

Żółte kartki: Lopez, Mendoza, Sibo, Grima i Nunez (Ibiza) oraz Fati (Barcelona).

Źródło artykułu: