Podpisując 4,5-letnią umowę z Christianem Eriksenem, Inter Mediolan wyraźnie zasygnalizował, że nie interesuje go jedynie rzucenie wyzwania Juventusowi, ale odrodzenie wielkiej międzynarodowej potęgi.
Jeszcze w 2010 roku pod wodzą Jose Mourinho Inter wygrał wszystko co było do wygrania w kraju i zagranicą. Drużyna mająca w składzie wielkie międzynarodowe gwiazdy, choćby Samuela Eto'o i Wesleya Sneijdera wygrała Liga Mistrzów pokonując po drodze Barcelonę, Chelsea i Bayern, a więc trzy drużyny, które w tamtym sezonie wymieniano jako głównych kandydatów do trofeum.
Gdy więc wydawało się, że klub jest u szczytu formy, nagle nastąpiło tąpnięcie. Po raz ostatni jakiekolwiek trofeum piłkarze w czarno-niebieskich barwach wznieśli w 2011 roku. Był to Puchar Włoch. Postawa w lidze była wielkim rozczarowaniem. Po 4 zwycięskich sezonach nagle zaczął się zjazd. W sezonie 2010/11 miejsce 2., a potem... 6,9,5,8,4,7,4,4. Osiem sezonów poza podium! Taka seria po raz ostatni miała miejsce w latach 70., a wcześniej... nigdy. Można przyjąć, że na razie rekord nie zostanie pobity, bo Inter jest na 2. miejscu w Serie A, zaś nad czwartą Romą ma 9 punktów przewagi. Ale nie o to chodzi w Mediolanie by łapać się na podium.
ZOBACZ WIDEO: Transferowa karuzela na ostatniej prostej! "Tylko do tej ligi może w tej chwili trafić Krzysztof Piątek"
- Na początku mówiono o tym dość nieśmiało, a dziś już głośno. Celem Interu jest zdetronizowanie Juventusu - mówi Błażej Małolepszy, zastępca redaktora naczelnego serwisu intermediolan.com. Te osiem sezonów Interu poza podium, to też osiem sezonów dominacji Juve.
- Wiele wskazuje na to, że drużyna budowana jest z głową, z planem. Wcześniejsze próby wielokrotnie przypominały to, co obecnie dzieje się w Milanie, trochę strzałów bez większej koncepcji - dodaje.
Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z przejęciem klubu przez chińskich właścicieli. Stało się to w czerwcu 2016, zaś od października 2018 szefem klubu został ogłoszony Steven Zhang. Zaledwie 28-letni biznesmen to jednocześnie syn Zhanga Jindonga, potentata w branży nieruchomości. Wiadomo było, że Chińczycy mają pieniądze, ale nie było jasne, w jaki sposób będą chcieli je wydać.
- Nie ma tu typowego dla świata arabskiego budowania klubu, a więc wydawania wszystkiego "w najdroższym sklepie z piłkarzami". Chińscy właściciele starają się nadrobić stracone lata, budować nie tylko drużynę, ale też Inter jako światowy brand - mówi Małolepszy.
Inter, trzeba to jasno powiedzieć, przespał moment ekspansji w mediach społecznościowych, dla nowych właścicieli było to bardzo ważne. Inter powołał więc Inter Media House, specjalną komórkę do wykonania "skoku na media społecznościowe". W sezonie 2017-18 klub zanotował jeden z najwyższych skoków w Europie właśnie w tym zakresie. Przyrost zainteresowania wyniósł aż 42 procent (więcej tu). I te liczby cały czas rosły. Zobaczmy jak się zmieniły od czasu opublikowana raportu w maju 2018 roku.
Facebook: z 9,5 mln na 20,7 mln
Twitter: z 1,59 mln na 2,1 mln
Instagram: 1,8 mln na 4,4 mln.
Co tu dużo mówić, to nie kolejny krok a skok. Ale za wszystkim musi iść sukces sportowy. - Pierwszym krokiem właścicieli w celu uporządkowania drużyny było sięgnięcie po Luciano Spallettiego, który "wprowadził normalność", ustabilizował sytuację, ale w pewnym momencie trzeba było wykonać kolejny krok, stąd Antonio Conte, a więc już absolutny światowy top - mówi Małolepszy.
Co ważne, właśnie Conte rozpoczął erę wielkich sukcesów Juve, zdobył z klubem mającym siedzibę w Turynie trzy tytuły mistrzowskie. - To czego kibice zazdrościli Juventusowi to niezwykła mentalność. Oni nawet w siatko nogę czy w ping ponga grali na 100 procent, nawet w meczach ze słabymi drużynami. Conte w swojej biografii powiedział, że nigdy nie umiał poradzić sobie z porażką, że nie umie przegrywać. W Interze różnie z tym było, czasem drużyna traciła głupio punkty, bo jechała do przeciętnego rywala i wychodziła jak po swoje. Od czasu, gdy przyszedł Conte to się zmieniło, grają do końca o każdą piłkę, choć ostatnie remisy pokazują, że wiele jeszcze jest w tej kwestii do zrobienia.
ZOBACZ Sebastian Walukiewicz - młody Polak chce podbić Serie A
Nie ma wątpliwości, że Conte musi znowu obudzić Inter, bo mecze z Lecce czy Cagliari, zremisowane po 1:1, oznaczają że klub nie tyle zdobył 2 punkty co stracił 4. Niemniej jednak w dalszej perspektywie te remisy nie muszą mieć znaczenia. Ważna jest budowa drużyny. A tu wszystko rozwija się nieźle. Wyraźnym sygnałem było właśnie przyjście Conte, który inkasuje za sezon 10,5 mln euro. Przełomowym transferem było z kolei pojawienie się Romelu Lukaku. - Wtedy chyba kibice zrozumieli, że tworzy się tu coś naprawdę dużego - mówi zastępca redaktora naczelnego InterMediolan.com.
Tych dobrych transferów było kilka, ale Lukaku był pierwszym "towarem z najwyższej półki". Drugim jest Christian Eriksen, lider reprezentacji Danii i Tottenhamu, zawodnik, którego wymieniano w kontekście Realu Madryt. Oczywiście byli też inni świetni gracze, jak Diego Godin czy Alexis Sanchez, ale na razie z różnych względów nie są tymi, którymi mieli być. Godin, który był liderem linii defensywnej Atletico Madryt, w Mediolanie ma problem w grze na trzech obrońców. Z kolei Sancheza przystopowały kontuzje, więc kibice czekają na rozwój wydarzeń. Obaj jednak są sygnałem dla świata: "Inter nadchodzi!". Podobnie jak Victor Moses czy Ashley Young. Choćby dlatego, że przychodzą z wielkich klubów, jako zawodnicy sprawdzeni w bojach.
ZOBACZ Jak Premier League zdominowała europejską piłkę
Klub na razie wydaje pieniądze z głową, czego przykładem jest wypożyczenie Sancheza. Piłkarza utrzymuje w połowie Manchester United. Ale Inter to nie tylko transfery gwiazd. Conte pokazuje, że potrafi zbudować zawodnika. Świetnym przykładem jest Lautaro Martinez, który w tym sezonie zwiększył znacznie swoją efektywność w ataku. Licząc bramki i asysty, w poprzednim sezonie miał udział w 0,25 gola na mecz, obecnie jest to 0,75 gola na mecz. Trzykrotny wzrost efektywności. Mówi się, że odbudował też Lukaku, choć realną wartość tego zawodnika poznamy w przyszłym sezonie.
Na razie Inter dwa razy startował w Lidze Mistrzów i dwa razy zamiast do fazy play-off załapał się do Ligi Europy. A nie o to chodziło. Błażej Małolepszy: - W tym sezonie była szansa wyjścia z grupy, ale najpierw przegraliśmy wygrany właściwie mecz z Borussią Dortmund, od 2:0 do 2:3, a potem przegraliśmy z Barceloną, która wystawiła rezerwowy skład. To też pokazuje, że bardzo dużo pracy przed Conte, zarówno jeśli chodzi o nazwiska, jak i o mentalność.
Niemniej jednak widać, że ziarno zostało zasiane. I już powoli coś kiełkuje. Wiele zależy na pewno od tego, jak z roli lidera wywiąże się Christian Eriksen.