Kamil Wereszczyński nie żyje

Uzdolniony pomocnik Górnika Zabrze, Kamil Wereszczyński nie żyje. W piątkowy wieczór zawodnik uległ wypadkowi samochodowemu. Przez całą sobotę lekarze toczyli nierówny bój ze śmiercią. Przegrali. 19-letni pomocnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski zmarł na wskutek poniesionych obrażeń w nocy z soboty na niedzielę. Przez ostatni czas ambitny zawodnik trenował z pierwszą drużyną Górnika. Miał spore szanse na to, by w przyszłym sezonie na dłużej zagościć w składzie drużyny trenera Ryszarda Komornickiego. Niestety los chciał inaczej...

W niedawnej rozmowie z naszym portalem świętej pamięci Kamil Wereszczyński podkreślał, jak wielkie wyróżnienie go spotkało, kiedy otrzymał szanse treningów z pierwszą drużyną Górnika. - Jestem bardzo zadowolony, że trener Komornicki mnie zauważył i zdecydował się dać mi szansę. Jest to wielkie wyróżnienie i na pewno dodatkowa mobilizacja do dalszej pracy. Już wcześniej dostałem szansę pracy z pierwszym zespołem, kiedy drużyną kierował trener Kasperczak. Gra w Górniku to zaszczyt - mówił 19-letni pomocnik zabrzańskiej drużyny.

Jego niewątpliwy talent zauważył szkoleniowiec Górnika, Ryszard Komornicki, który zabrał uzdolnionego młodziana na zgrupowanie w Dzierżoniowie. Tam ambitny rozgrywający Górnika rozegrał dwa mecze sparingowe Górnika w pełnym wymiarze czasowym - ze Ślęzą Wrocław i czeskim FC Hradec Králové. W piątek wraz z Górnikiem wrócił jednak do Zabrza. Kilka godzin później uległ fatalnemu w skutkach wypadkowi samochodowemu. Pojazd, jakim poruszał się zawodnik wraz z trzema innymi z powodu zbytniej szybkości wpadł w poślizg i uderzył w metalowe ogrodzenie po czym się zapalił. Kamil trafił do szpitala w stanie ciężkim. Lekarze przez cały sobotni dzień walczyli o życie nastolatka. Niestety w nocy z soboty na niedzielę przegrali nierówny bój ze śmiercią...

Z sentymentem i nieukrywanym żalem zmarłego Kamila wspomina jeden z jego kolegów z boiska, proszący o anonimowość. - Kamil był bardzo utalentowanym zawodnikiem. Miał bardzo dobry przegląd pola, świetnie grał obiema nogami. Dysponował też bardzo dobrymi podaniami, które często otwierały jego kolegom z drużyny drogę do bramki. Szkoda, że odszedł, bo miał szansę zrobić dużą karierę w Górniku... - mówił. Do najbardziej utytułowanej zabrzańskiej drużyny Kamil Wereszczyński trafił wiosną 2006 roku w ramach transferu z Gryfa Słupsk. Najpierw był zawodnikiem MSPN Górnika, a w ostatnich miesiącach otrzymał szansę treningów z pierwszym zespołem.

Chciał w trójkolorowych barwach zrobić karierę. Marzył, aby kibice zapamiętali jego boiskowy pseudonim "Mały" na bardzo długo. - W Górniku występował już jeden zawodnik o takim przezwisku. Był nim Tomasz Prasnal, do dziś wielki zawodnik dla kibiców Górnika. Urodził się w Zabrzu, jest wychowankiem Górnika i na boisku oddawał za drużynę całe serce. Mam nadzieję, że ja swoją grą także zyskam sobie przychylność kibiców i będą oni pamiętać, że w Górniku oprócz Tomka gra inny "Mały", który ma ten klub w sercu - mówił mierzący zaledwie 1,70 cm wzrostu zawodnik.

Z pewnością Kamil Wereszczyński znajdzie swoje miejsce w sercach kibiców zabrzańskiego klubu. Wielki szacunek, z jakim wypowiadał się o Górniku i jego kibicach, a także serce, jakie zostawiał na boisku z pewnością na długo zapadną w pamięć kibiców drużyny z Roosevelta. A Kamil zasili teraz szeroką kadrę zawodniczą w niebie.

Komentarze (0)