Puchar Króla: Granada - Valencia. Kolejna niespodzianka! Obrońca trofeum za burtą

PAP/EPA / Miguel Angel Molina / Na zdjęciu: Roberto Soldado (z lewej) cieszy się z bramki
PAP/EPA / Miguel Angel Molina / Na zdjęciu: Roberto Soldado (z lewej) cieszy się z bramki

Beniaminek La Liga sensacyjnie wyeliminował Valencię w ćwierćfinale Pucharu Króla! Granada wygrała 2:1, oba gole dla gospodarzy strzelił Roberto Soldado.

"On wygląda, jakby żył w Granadzie 20 lat" - tak "El Pais" opisywał Roberto Soldado przed ważnym starciem z Valencią. 34-latek latem dołączył do beniaminka La Liga i został od razu namaszczony na jego lidera. Na ostatniej prostej swojej kariery napastnik chce odkupić wszystkie błędy młodości, przez które zmarnował szansę w Realu Madryt.

- Nie byłem gotowy mentalnie. Myślałem, że jestem większy od Beckhama. Teraz myślę, że ktoś powinien wziąć mnie wtedy na bok i mi przywalić - zwierzał się Soldado dziennikarzom "Guardiana". Opowiadał, jak nie potrafił utrzymać wagi i wychodził na miasto o pierwszej w nocy. Potem jego droga wiodła przez Getafe, Valencię, Tottenham, Villarreal i Fenerbache Stambuł. Dotąd najlepszym momentem w jego karierze była właśnie Valencia, którą we wtorek wyeliminował z Pucharu Króla.

Najpierw Soldado w trzeciej minucie zakończył swój rajd precyzyjnym strzałem z kilkunastu metrów. Jego drużyna zdominowała początek spotkania i nękała Nietoperzy, którzy przed meczem stracili do końca sezonu Ezequiela Garaya. Argentyńczyk zerwał więzadło krzyżowe.

[b]ZOBACZ WIDEO: najlepsze akcje Carlosa Solera

[/b]

Goście dostali kubeł zimnej wody. Pierwsza połowa była bardzo dynamiczna, gra toczyła się od bramki do bramki. W 40. minucie Rodrigo Moreno wykorzystał w polu karnym dośrodkowanie Francisa Coquelina i było 1:1. To było drugie trafienie lidera Valencii w tym meczu, wcześniej był jednak na spalonym.

Świetna informacja dla kibiców Realu Madryt. Eden Hazard wraca do gry

Wielka euforia na stadionie gospodarzy wybuchła przed samym końcem. Zawodnicy Diego Martineza urządzili szturm na bramkę rywali, ratowały ich tylko świetne interwencje Jaume Domenecha.

Limit szczęścia ekipa Alberto Celadesa wykorzystała dopiero w doliczonym czasie gry. Jaume Costa zagrał ręką w polu karnym po dośrodkowaniu Darwina Machisa. Sędzia po obejrzeniu powtórki przyznał "jedenastkę" beniaminkowi La Liga.

FC Barcelona ma duży problem. Leo Messi gra z kontuzją

Do piłki podszedł weteran Granady. Niezwykle pewnie uderzył piłkę i dał prowadzenie w samej końcówce. Tak zespół skazywany na odpadnięcie wyeliminował obrońcę tytułu, który sam rok temu sprawił ogromną sensację i wygrał w finale z Barceloną.

To nie był dobry powrót do gry dla Goncalo Guedesa. Portugalski napastnik ostatnie spotkanie rozegrał na początku października. Powrót do gry zajął mu cztery miesiące, wszedł w 68. minucie, ale nie został bohaterem Valencii.

Granada CF - Valencia CF 2:1 (1:1)
1:0 - Roberto Soldado 3'
1:1 - Rodrigo Moreno 40'
2:1 - Roberto Soldado (rzut karny) 90+4'

Granada: Aaron Escandell - Dimitri Foulquier, Jesus Vallejo, German Sanchez, Carlos Neva - Antonio Puertas, Yangel Herrera, Maxime Gonalons (86' Yan Brice), Alvaro Vadillo (46' Victor Diaz) - Carlos Fernandez (69' Darwin Machis), Roberto Soldado.

Valencia: Jaume Domenech - Daniel Wass, Gabriel Paulista, Mouctar Diakhaby (90+5' Ruben Sobrino), Jaume Costa - Ferran Torres (68' Goncalo Guedes), Dani Parejo, Francis Coquelin, Carlos Soler - Maxi Gomez, Rodrigo Moreno (87' Alessandro Florenzi).

Żółte kartki: Gonalons i Soldado (Granada).

Komentarze (0)