Arvydas Novikovas: To nie jest forma z Jagiellonii

- Nie będę zrzucał winy na problemy z sercem. Nie jestem w najwyższej formie. Wiem, że powinienem dać z siebie więcej - mówi Arvydas Novikovas z Legii Warszawa.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Arvydas Novikovas WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arvydas Novikovas
Litwin trafił do Legii latem jako jeden z najlepszych graczy polskiej ligi. W Jagiellonii był liderem ofensywy, zawsze niebezpieczny, z niezłym zwodem i dobrym wykończeniem akcji. W Warszawie jednak jeszcze nie "odpalił". W niektórych meczach prezentował się nieźle, w innych wręcz irytował swoją grą.

Zawodnik wie, że nie tak to miało wyglądać. - Znam swoje możliwości i mam świadomość, że moja forma nie jest najwyższa. Trudno mi powiedzieć, dlaczego. Czasem po prostu nie wychodzi, ma się gorszy czas. Wygląda na to, że kryzys dopadł i mnie - opowiada piłkarz.

Novikovas stara się wytłumaczyć, co może być przyczyną gorszej dyspozycji. Przyznaje, że w Legii jest wyższy poziom i większa presja. Z tym nie ma problemu. Musi się jednak dostosować do stylu gry drużyny, innego niż w Jagiellonii.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Jak rozliczyć korupcyjną przeszłość Cracovii? Jedna rzecz zdumiewa Michała Pola

- W "Jadze" graliśmy z kontry, miałem więcej miejsca żeby się rozpędzić. W Legii bardziej skupiamy się na budowaniu akcji, rozgrywaniu piłki. Rywale często zamykają się całym zespołem, bronią się w dziesięciu i trudno ich minąć. Nie chcę się tłumaczyć, mówię tylko o różnicach - podaje przykłady. - Rozmawiam z trenerami, radzą, co powinienem zmienić. Pracuję też indywidualnie, staram się coś poprawić - wyjaśnia.

W Warszawie Novikovas gra inaczej. Mniej u niego spontanicznych rajdów, częściej analizuje, które rozwiązanie będzie korzystniejsze dla zespołu. - Staram się grać pod drużynę. Na przykład trochę mniej ryzykuje w akcjach ofensywnych, żeby nie tracić piłki. Choć uważam, że to jest wkalkulowane w grę skrzydłowego, kibice czasem zbyt pochopnie nas za to krytykują. Lubię ryzyko, ale w Legii gram rozważniej, by uniknąć strat. Teraz jestem bardziej odpowiedzialny za piłkę - wyjaśnia.

Pod koniec tamtego roku Litwin miał też kłopoty zdrowotne. W grudniu musiał przejść zabieg ablacji serca. Kłucie w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem miał już wcześniej, grając w Szkocji i Niemczech. Novikovas przeszedł jeden zabieg, ale już po miesiącu czuł, że problem wraca.

- Najpierw zatykało mnie na treningach, ale po dwóch minutach czułem się normalnie. W spotkaniu z Koroną Kielce spanikowałem. Przez dwadzieścia minut nie mogłem dojść do siebie, nie mogłem złapać powietrza i w końcu zszedłem. Drugi zabieg trwał ponad godzinę, dwa razy dłużej od pierwszego. Teraz czuję się bardzo dobrze, jestem zdrowy - opowiada.

Reprezentacja. Aż 9 miesięcy przerwy Krystiana Bielika

Słabszej formy nie chce jednak usprawiedliwiać problemami z sercem. - Moja forma od tego nie zależała. Wszyscy wiedzą, na co mnie stać, że mogę dać drużynie znacznie więcej. Moje liczby nie są najgorsze, ale to jeszcze nie to - mówi. W tym sezonie zagrał 21 meczów, ma 4 gole i 4 asysty.

Z krytyką się zgadza. Nie przejmuje się jednak opiniami w internecie. - Zawsze znajdowali się kibice, którzy mieli do mnie o coś pretensje lub tacy, którzy nazywali mnie drewniakiem. Teraz krytyki jest jeszcze więcej, ale nie dziwi mnie to, bo nie gram na swoim poziomie. Nie potrzebuje jednak rady hejtera, mam w klubie trenera. On we mnie wierzy, czuje jego zaufanie. To mi wystarczy - kończy Novikovas.

Legia jest liderem tabeli, w sobotę 15 lutego zagra na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Początek o godzinie 20.

Bundesliga. Dawid Kownacki nie zagra do końca sezonu

Czy Legia zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×