Tomas Pekhart. Temat goli go boli

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Tomas Pekhart
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Tomas Pekhart

Przestał mówić, spojrzał z pretensją i rzucił tylko "OK". Po stwierdzeniu, że nowy napastnik Legii nigdy nie był maszyną do strzelania goli, Tomas Pekhart stracił chęć do dalszej rozmowy.

- Czego możemy się po tobie spodziewać? - pytamy nowego napastnika Legii. - Nie mam indywidualnego celu, oczywiście chcę strzelać gole - odpowiada Tomas Pekhart. - Ale nie byłeś nigdy super strzelcem - po tym komentarzu zawodnik Legii poczuł się jakby obrażony. Zaskoczony takim stwierdzeniem szybko uciął wątek. Zawiesił głos, uśmiechnął się i kiwając głową odpowiedział tylko "OK". Po chwili dodał, że "chce po prostu pomóc drużynie".

Pekhart podpisał z Legią 2,5-letni kontrakt, ma rywalizować o pierwszy skład z Jose Kante. Zimą z klubu odszedł Jarosław Niezgoda, który w kilka miesięcy strzelił 11 goli w ekstraklasie. Czeski napastnik od dawna nawet nie zbliżył się do tego wyniku. W ostatnim zespole, czyli drugoligowym hiszpańskim Las Palmas, w półtora roku zdobył w sumie sześć bramek. Od 2011 roku ani razu nie przekroczył granicy dziesięciu goli w jednym sezonie w lidze. Być może to jest powodem, dlaczego zawodnik niechętnie odniósł się do tematu.

30-latek porównuje się do Tomasa Necida, który w Legii grał pół roku w sezonie 2016-17. - Razem dorastaliśmy, graliśmy na Euro 2012, nasze żony są w kontakcie. Jestem podobnym typem napastnika, co Tomas. Gramy dobrze w powietrzu, mamy podobne warunki fizyczne - opowiada.

ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"

Necid i Adam Hlousek, były obrońca zespołu, polecali Pekhartowi transfer do Warszawy. - Adam chwalił organizację klubu. Wszystko potwierdziło się na miejscu. Zobaczyłem stadion, widzę, jak klub funkcjonuje od środka. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Koledzy mówili, że Warszawa jest bardzo podobna do Pragi, to też mi się podoba - komentuje.

Serie A. Arkadiusz Milik ukarany finansowo, decyzja budzi kontrowersje

Pekhart widział na żywo mecz Legii z ŁKS-em w niedzielę. Wicemistrz Polski męczył się z ostatnią drużyną ligi, ale wygrał 3:1. - To było typowe spotkanie po dłuższej przerwie. Trochę nerwowości z obu stron, ale mecz był otwarty, Legia kontrolowała grę, mimo straty gola i wygrała zasłużenie. Doping kibiców był niesamowity, wyjątkowy. Występowałem w wielu klubach, ale czegoś takiego nie widziałem, a to podobno i tak nie wszystko, na co stać kibiców Legii - mówi z uznaniem.

Styl polskiej ligi porównuje do czeskiej ekstraklasy. - Z tego, co słyszałem, to fizyczna liga, podobna do czeskiej. W Hiszpanii liczy się ładna gra, utrzymywanie się przy piłce, zdobywanie bramek po fajnych akcjach, po tiki-tace. W Polsce chodzi raczej o to, by strzelić gola jak najszybciej się da - opowiada.

Pekhart często zmieniał kluby - aż dziesięć razy. Dłużej grał tylko w FC Nurnberg: 3,5 roku. Nie jest przekonany, czy w Legii wypełni kontrakt. - Mam umowę na 2,5 roku, ale w piłce wszystko jest możliwe - komentuje. Najmilej ze swojej kariery wspomina Bundesligę, rozegrał tam 89 spotkań. - To był świetny czas, najlepszy w karierze. Nieźle szło mi też w Grecji i Izraelu, także w Hiszpanii. Należałem do najlepszych strzelców drużyny - wspomina. Jego najlepszy indywidualny wynik w zagranicznym klubie to 10 bramek dla Hapoelu Beer Szewa dwa lata temu.

W Tottenhamie, gdzie dorastał jako junior, trafił na wybitnych napastników. - Berbatow, Crouch, Keane, Defoe - to zawodnicy, od których wiele się nauczyłem. Najwięcej od Berbatowa - przyznaje. Tam się jednak nie przebił. W Anglii był jeszcze krótko w Southampton w Championship i wrócił do Czech. Po świetnym sezonie w FK Jablonec i Sparcie Praga wyjechał do Niemiec.

Później wygrał Puchar Grecji z AEK-iem Ateny oraz mistrzostwo i puchar kraju z Hapoelem. W reprezentacji Czech zagrał 19 razy, był na mistrzostwach Europy 2012, ale od siedmiu lat nie dostał powołania. - Nikt się ze mną nie kontaktował jak dobrze szło mi w Grecji i Izraelu, a na kadrę jeździli gracze z czeskiej ligi. Nie sądzę, że liczyły się tylko kwestie sportowe - opowiada. - Nie myślę już o reprezentacji, choć powołanie przyjąłbym z uśmiechem. Na razie skupiam się tylko na Legii - komentuje.

A w temacie skuteczności zostaje przy swoim. - Jestem przekonany, że strzele swoje gole dla Legii - kończy.

Zawodnik ma szansę zadebiutować w nowym klubie w sobotnim meczu z Rakowem Częstochowa (15.02). Początek o godzinie 20.

Bundesliga. Dawid Kownacki nie zagra do końca sezonu

Źródło artykułu: