"To był świetny mecz piłki nożnej, jednak niestety to nie o sporcie się po nim mówi. Powód: piro-idioci omal nie doprowadzili do przerwania spotkania" - pisze w swoim internetowym wydaniu dziennik "Bild", nazywając postawę fanów Bayeru skandalem.
Po raz pierwszy sędzia Harm Osmers przerwał grę w 50. minucie. Kibice Bayeru zadymili wtedy swój sektor i odpalali w nim race. Mecz wznowiono po około trzech minutach, ale fani przyjezdnych wcale nie zamierzali się uspokoić. Nie pomagały apele Larsa Bendera, który w czasie kolejnej przerwy podszedł do kibiców i próbował ich przekonać, by przestali wspierać się pirotechniką.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Jak rozliczyć korupcyjną przeszłość Cracovii? Jedna rzecz zdumiewa Michała Pola
Gdy Osmers zarządził niezaplanowaną przerwę po raz czwarty, nakazał piłkarzom zejść z murawy. Nie zdecydował się jednak na zakończenie meczu. Zawodnicy wrócili na boisko i przy wciąż odpalanej pirotechnice dograli spotkanie do końca. Arbiter zagwizdał po raz ostatni, gdy na zegarze widniała 97. minuta.
Rozegrane w Berlinie spotkanie miało dużą dramaturgię nie tylko z powodu wydarzeń na trybunach. Zwycięstwo Bayerowi zapewnił w 90. minucie Karim Bellarabi, chwilę po tym, jak na 2:2 wyrównał gracz Unionu Marius Bulter.
W zespole gospodarzy od pierwszej do ostatniej minuty grał polski bramkarz Rafał Gikiewicz. "Bild" jego postawę ocenił na 3 w skali od 6-1, co oznacza przeciętny występ.
Czytaj także:
Niemieckie media: Łukasz Piszczek walczy o nowy kontrakt
"Bild": Hertha Berlin straciła wielkie pieniądze przez Juergena Klinsmanna