Po raz drugi tej wiosny wicemistrzowie Polski stracili bramkę jako pierwsi i zmuszeni byli do gonienia rezultatu. Tydzień temu z ŁKS-em udało się wyszarpać zwycięstwo, ale drugi z beniaminków, Raków Częstochowa, nie pozwolił zgarnąć pełnej puli.
- Z jednej strony tracimy bramkę, ale znaczenie ma to, że potrafiliśmy się podnieść po niej, bo w obu meczach wyszliśmy na prowadzenie. Nie udało się dowieźć zwycięstwa do końca, ale trzeba uszanować ten punkt, zresztą jak każdy. Jesteśmy na pierwszym miejscu i oby tak do końca - przyznał Paweł Wszołek.
Legia Warszawa chciała przejąć inicjatywę i objąć prowadzenie już od samego początku, ale miała problem z trafieniem do bramki Jakuba Szumskiego.
ZOBACZ WIDEO Napoli znalazło optymalne miejsce dla Piotra Zielińskiego? "Cenią go za całokształt, a nie tylko gole i asysty"
- Moim zdaniem od początku kontrolowaliśmy mecz i to my graliśmy w piłkę. Raków wyszedł z kontratakiem, strzelił bramkę, a potem bronił się w dziesięciu. Mieliśmy swoje okazje, wyszliśmy na prowadzenie dopiero w drugiej połowie. Także ja miałem później sytuację, ale brakowało skuteczności. Straciliśmy dwa punkty, ale nie przegraliśmy - zaznaczył pomocnik lidera PKO Ekstraklasy.
A sam Wszołek miał sobie jednak sporo do zarzucenia po ostatnim gwizdku. 27-latek wierzy w poprawę już w najbliższym spotkaniu (u siebie z Jagiellonią 22 lutego).
- Na pewno przede wszystkim pracuję dużo nad grą bez piłki. Było parę dobrych i złych dośrodkowań. Dla mnie najważniejsze jako pomocnika jest znalezienie się w sytuacji. Wierzę, że w kolejnych meczach się w nich znajdę, nie zgubię koncentracji i tę bramkę uda się zdobyć - zapowiedział.
Pozytywne opinie za występ w sobotni wieczór zbiera cały zespół z Częstochowy, który rzeczywiście zagrał bez przesadnego respektu i bardzo odważnie z drużyną Legii.
- Według mnie bez odpowiedniego podejścia nie będzie łatwego meczu w polskiej ekstraklasie. Bez koncentracji możesz przegrać z każdym. Raków nam się postawił. Ma swój styl, choć jest beniaminkiem. Cóż, pozostaje liczyć na trzy punkty w kolejnych spotkaniach - ocenił Wszołek.
Legioniści pozostali na pierwszej pozycji w tabeli, choć jeśli Cracovia pokona Lecha Poznań w niedzielę, zrówna się z nimi punktami.
Czytaj też: Legia zatrzymana w Bełchatowie. Dobry mecz beniaminka
Sprawdź również: Zmarł Adam Koczwara, legendarny bramkarz Cracovii