To była 83. minuta. 20-latek zdecydował się na mocne uderzenie z kilkunastu metrów i choć trafił w słupek, piłka odbiła się jeszcze od pleców Dusana Kuciaka i wpadła do siatki. - Bardzo długo czekaliśmy na tego gola. Do pewnego momentu Kuciak bronił wszystko, a jeśli nie on, to obrońcy blokowali nasze strzały. W końcu jednak musiało wpaść, bo próbowaliśmy ponad trzydzieści razy - powiedział Jakub Moder.
To nie było pierwsze tak dobre uderzenie młodego pomocnika tej wiosny. Wcześniej też z dystansu trafił do siatki w spotkaniu z Rakowem Częstochowa (3:0). - Jeśli chodzi o mecz z Lechią, dwie pierwsze próby zablokowali rywale, a wpadło dopiero przy trzeciej. Czasem potrzeba trochę szczęścia i tutaj tak było, bo piłka odbiła się od słupka i pleców bramkarza. Mieliśmy jednak wyraźną przewagę i w końcu musiało się to przełożyć na wynik - dodał.
Zespół Piotra Stokowca - po czerwonej kartce dla Karola Fili - już od 51. minuty musiał grać w osłabieniu, co bardzo pomogło poznaniakom. - Mieliśmy podobną sytuację w meczu z Arką Gdynia. Wtedy nie udało się wygrać, choć też stworzyliśmy sporo okazji. Lechia miała duże problemy, żeby w ogóle wyjść z połowy i skontrować. Ta czerwona kartka ułatwiła nam zadanie, choć w końcówce zagapiliśmy się w obronie i Patryk Lipski miał świetną szansę na 5. metrze. Dobrze, że nie straciliśmy bramki, bo bylibyśmy w zupełnie innych nastrojach - przyznał Moder.
"Kolejorz" odniósł w niedzielę drugie wiosenne zwycięstwo w PKO Ekstraklasie i ma 37 pkt., co daje mu 5. miejsce w tabeli. Do liderującej Legii Warszawa podopieczni Dariusza Żurawia tracą osiem "oczek".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiesporcie: przewrotka sprzed linii pola karnego. Co za strzał!