Liga Mistrzów. Toni Kroos rezerwowym. Zaskakująca decyzja trenera Realu Madryt

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Toni Kroos
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Toni Kroos

Toni Kroos dotąd był pewniakiem w kadrze Realu Madryt. Jednak Zinedine Zidane nie widział go w składzie na starcie 1/8 finału Ligi Mistrzów z Manchesterem City (1:2). Niemiec zaskakująco znalazł się tylko na ławce rezerwowych.

W tym sezonie Toni Kroos opuścił tylko sześć spotkań. Jeden spowodowany był kontuzją mięśnia przywodziciela, dwa razy nie znalazł się w meczowym składzie, a trzykrotnie zasiadł na ławce rezerwowych. Tak było w starciu z Manchesterem City. Jak poinformowała "Marca", był to pierwszy mecz w europejskich pucharach za kadencji Zinedine'a Zidane'a, w którym Kroos znalazł się poza podstawowym składem.

Mało tego, był to pierwszy mecz Kroosa w Lidze Mistrzów w barwach Realu Madryt, w którym zabrakło go w składzie ze względu na decyzję trenera. Hiszpańskie media nie ukrywają zaskoczenia takim wyborem Zidane'a. Wszak Kroos w ostatnich latach był kluczowym piłkarzem Królewskich i współautorem ich sukcesów w pucharach.

Co prawda w 2018 roku w starciu z Paris Saint-Germain nie zagrał i był na ławce, ale wtedy wracał do składu po kontuzji kolana. Kroos w prawie wszystkich meczach zagrał pełne 90 minut. W środę całe spotkanie spędził na ławce. "Środa była najbardziej bolesnym momentem dla Kroosa, aby znaleźć się wśród rezerwowych" - oceniła "Marca".

Zidane swoją decyzję tłumaczył chęcią dostosowania systemu gry Realu do tego, co pokaże na boisku Manchester City. - To było dla nas bardzo ważne. Nie podjąłem tej decyzji przeciwko Kroosowi - powiedział Zidane. Jego wybór zaskoczył trenera Manchesteru City, ale mógł też negatywnie wpłynąć na grę Królewskich.

Czytaj także:
Transfery. PKO Ekstraklasa. Michał Probierz wbił szpilę Legii Warszawa. "Slisz widocznie nie miał ofert z zagranicy"
Transfery. PKO Ekstraklasa. Bartosz Kapustka nie zagra w Legii Warszawa

ZOBACZ WIDEO #dziejesiesporcie: przewrotka sprzed linii pola karnego. Co za strzał!

Komentarze (0)