Legia - Cracovia. Wszystkie twarze Michała Probierza - zawsze wrzało

Henningowi Bergowi dał słownik polsko-norweski, a Ricardo Sa Pinto nie podał mu ręki. Były kłótnie, gorzki smak whisky, a na koniec Michał Probierz stwierdził, że Legia nigdy go nie zatrudni. Bo klub woli wynalazki z zagranicy.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Michał Probierz Newspix / Jakub Gruca / Na zdjęciu: Michał Probierz
Pojedynkom Probierza z Legią niemal zawsze towarzyszy jakiś zgrzyt. I nie ma to większego znaczenia, gdzie te mecze się odbywają. W Warszawie jednak Probierz robi największe show. Henningowi Bergowi przywiózł kiedyś słownik polsko-norweski, niby w formie żartu, ale wydźwięk miał być jasny: chodziło o to, by pokazać koledze po fachu, że po roku pracy w Legii nie nauczył się nawet podstaw naszego języka.

Michał Probierz od zawsze z dużym dystansem podchodzi do zagranicznych trenerów. Kiedyś na konferencji Lechii Gdańsk mówił po niemiecku. To był taki manifest, zwrócenie uwagi, że zagraniczne niekoniecznie jest lepsze. Często do tej kwestii wracał w temacie Legii. Mówi jakby miał ogólny żal, że w takim klubie nie daje się szansy zdolnym polskim trenerom.

- Legia i Probierz to nie pasuje do siebie. Najlepiej dać drużynę komuś, kto dopiero się uczy. Polak jest niebezpieczny, bo zawsze może coś powiedzieć. Nikt nie odważy się zatrudnić mnie w Legii. Ludzie by tego nie przeżyli. Poza tym, lepszy jest trener z zagranicy. Biorą wynalazki i pewnie będą następne. Legia nigdy mnie nie zatrudni - opowiadał Probierz pracując już w Cracovii.

ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"

O Bergu mówił: "Myśli, że wie więcej, bo płynnie rozmawia po angielsku". Z Ricardo Sa Pinto też miał konflikt, ale w tym przypadku powód był śmieszny. Portugalczyk obraził się, bo Probierz odkopnął lecącą w jego kierunku piłkę na rozgrzewce. Po przegranym meczu z Cracovią Sa Pinto nie podał mu ręki, a jeszcze wyskoczył do niego machając rękoma z pretensjami o brak szacunku.

Słynna stała się też konferencja prasowa po meczu Legii z Jagiellonią. Klub z Białegostoku przegrał przy Łazienkowskiej 0:1 w maju 2015 roku. W końcówce Probierz był przekonany, że jego drużynie należał się rzut karny. Były protesty, ale sędzia go nie podyktował. Akcja przeniosła się pod drugą bramkę i to Legia miała jedenastkę. Orlando Sa strzelił, gospodarze wygrali. Oba kluby walczyły wtedy o mistrzostwo Polski.

Na boisku doszło do przepychanki, trener szalał pomiędzy swoimi zawodnikami. Kilkanaście minut później, gdy emocje opadły, był na tyle zrezygnowany, że już nie bawił się w dyplomację. - Co można powiedzieć po takim meczu? Mamy marzenia... trzeba zastanowić się nad sensem polskiej piłki. W pierwszej chwili pomyślałem nawet o rezygnacji z trenowania i zajęciu się menedżerką. Przyjadę do domu, pier...ę whisky, bo co mi zostało - podsumował.

Zmiany trenerów w Legii kwitował krótko: "Nie mój cyrk, nie moje małpy". Teraz, przed sobotnim meczem, też wbił Legii szpilkę po transferze Bartosza Slisza z Zagłębia Lubin. Że wybrał Legię, bo nie miał lepszej oferty.

Po latach znowu walczy o mistrzostwo, w tabeli Legię i Cracovię dzielą tylko trzy punkty. Nabuzowany, żywiołowy Probierz na pewno nie będzie spokojny przy linii. O graczach Aleksandara Vukovicia powiedział wprost: "Często wymuszają faule i po nich protestują". A on tego nie znosi. Wydaje się kwestią czasu, kiedy dojdzie do kolejnego wybuchu.

Tomasz Hajto: Lewandowski jest za bardzo eksploatowany

Bundesliga. Krzysztof Piątek zirytowany. Polak czeka na gola z akcji

Czy Legia zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×